Kultura w Poznaniu

Historia

opublikowano:

Pierwszy pilot

Powstaniec wielkopolski, kpt. pilot Franciszek Jach, został patronem 31. Bazy Lotnictwa Taktycznego na Krzesinach. Czym sobie zasłużył na taki honor?

. - grafika artykułu
Franciszek Jach, fot. Cyfrowa Szkoła Wielkopolska

Postać Jacha jest z pewnością znana miłośnikom lotnictwa, a także interesującym się przebiegiem powstania wielkopolskiego. Jednak nie jest on tak znanym powstańcem jak Witold Pniewski czy Leon Prauziński. Urodził się 18 stycznia 1894 roku w Januszkowie pod Żninem, na pograniczu Wielkopolski i Kujaw w zaborze pruskim. Jako nastolatek uczył się w niemieckim gimnazjum w Nakle nad Notecią. W tych latach o niepodległej Polsce marzyli tylko najwięksi optymiści, a Franciszek widocznie był jednym nich, bo już jako nastolatek zaangażował się w działalność patriotyczną. Działał m.in. w Towarzystwie im. Zana, był członkiem drużyny strzeleckiej. W 1912 roku rodzina Jachów przeniosła się do Wapna, osiedlając się w, ponad 100-hektarowym majątku.

Wchodzenie Franciszka w dorosłość przypadło na lata I wojny światowej. 15 listopada 1915 roku został powołany do armii niemieckiej. Służbę rozpoczął na froncie zachodnim (brał m.in. udział w bitwie pod Verdun). Od 1916 roku walczył na froncie wschodnim. W czerwcu 1917 roku rozpoczął kurs pilotażu na lotnisku Ławica, który ukończył w marcu 1918 roku. Zdobył patent oficerski, z którym trafił jako pilot do Szkoły Strzelców Samolotowych. Był to nie lada wyczyn, bo Niemcy starali się nie dopuszczać Polaków do wyższych stanowisk w wojsku. Służbę frontową zakończył 15 listopada 1918 roku. Wielka Wojna właśnie się skończyła, a Polska odzyskała niepodległość. Tereny Wielkopolski nadal jednak były w rękach niemieckich. Po powrocie do kraju Jach przekonał się, że sytuacja jest napięta. Wielkopolanie obserwowali sytuację polityczno-militarną i wyczekiwali dogodnego momentu, by uderzyć na zaborcę i wyzwolić się samodzielnie. 26 grudnia 1918 roku do Poznania przyjechał Ignacy Jan Paderewski. Jego przemówienie było iskrą rzuconą na beczkę prochu. 27 grudnia około g. 16 rozpoczęły się walki w Poznaniu. W kolejnych dniach rozszerzyły się na Wielkopolskę, a później także na część Kujaw.

Już w pierwszym dniu powstania losy skromnego pilota splotły się z wielką historią. Jach, pełniący służbę na Ławicy, otrzymał rozkaz pilnego dostarczenia samolotu Albatros D.III do Berlina. Startując z niemieckim pilotem Paulem Pohlem, nakłonił go do lotu w przeciwnym kierunku, w swoje rodzinne strony. Przekazy rodzinne mówią, że skusił Pohla, obiecując mu wielką porcję kiełbasy ze świniobicia. Samolot wylądował w Wapnie. Tam maszynę przechwycił lokalny oddział powstańczy. Samolot zatoczono do stodoły Jachów. W nocy Franciszek z bratem Stanisławem zamalowali niemieckie znaki rozpoznawcze, przekształcając czarne krzyże w biało-czerwone szachownice. 28 grudnia bracia odbyli lot rozpoznawczy nad Wapnem. Historia zdobycia samolotu została udokumentowana zdjęciem z 29 grudnia przedstawiającym Franciszka w kabinie albatrosa na tle gospodarstwa Jachów. Albatros D.III stał się pierwszym samolotem powstańczym, a Jach pierwszym pilotem powstania wielkopolskiego.

W kolejnych dniach pilot nie walczył jednak w powietrzu, ale dowodził "naziemnym" plutonem piechoty walczącym pod Mroczą, Ślesinem, Szubinem i Żninem. 6 stycznia 1919 roku dostał się do niewoli. Na szczęście Niemcy nie zorientowali się, że mają w swoich rękach pilota, który wyrządził im tak wielką szkodę. 10 stycznia jeniec uciekł i przedostał się do swoich. 18 stycznia Jach odpowiedział na wezwanie dowództwa powstania i zgłosił się do tworzonej na Ławicy jednostki lotniczej. Znalazł się w gronie najlepszych pilotów. Pod koniec stycznia stoczył w rejonie Kcyni walkę powietrzną z eskadrą sześciu niemieckich fokkerów D VII, z których jeden zestrzelił. Niestety został w tej walce ranny, a jego samolot uszkodzony. Musiał lądować przymusowo na zamarzniętym jeziorze pod Czeszewem.

W kolejnych miesiącach Jach walczył w wojnie polsko-ukraińskiej. Pod Samborem w obwodzie lwowskim udało mu się zniszczyć nieprzyjacielski balon obserwacyjny. W czasie tego starcia jego samolot został uszkodzony, a pilot po przymusowym lądowaniu dostał się do niewoli ukraińskiej. Cudem uniknął śmierci, a po kilku tygodniach uciekł z obozu jenieckiego. Przez dwa dni ukrywał się w kominie opuszczonego domostwa, po czym, maszerując nocą, przedostał się na stronę polską. Od września walczył na froncie litewskim w wojnie polsko-bolszewickiej. W maju 1920 roku, pilotując znanego mu dobrze albatrosa D.III, zestrzelił sowiecki samolot typu Nieuport. W locie tym jako obserwator towarzyszył mu podpułkownik Władysław Anders, późniejszy generał. W okresie międzywojennym Franciszek Jach służył w lotnictwie wojskowym i amatorsko zajmował się szybownictwem. W 1923 roku zbudował szybowiec o nazwie Żabuś, a w 1925 kolejny - Bimbuś. W maju 1933 roku przeszedł do rezerwy.

W sierpniu 1939 roku został zmobilizowany. Brał udział w kampanii wrześniowej, organizując stanowiska obrony przeciwlotniczej w Dęblinie, Zamościu i Lwowie. Został w okupowanym kraju, gdzie włączył się w działalność konspiracyjną początkowo ZWZ, a potem w AK. Otrzymał przydział do konspiracyjnego Wydziału Lotnictwa, w którym zajmował się m.in. rozpoznaniem i organizacją odbioru zrzutów. Niestety nie doczekał końca wojny. Zmarł 13 maja 1944 w szpitalu w Lublinie, na skutek ran doznanych podczas nalotu. Jest pochowany na cmentarzu wojskowo-komunalnym w Lublinie przy ul. Białej. W roku 2022 roku wspaniałego pilota w dwójnasób upamiętniono w Poznaniu. 18 stycznia radni miejscy podjęli uchwałę, nazywając imieniem Franciszka Jacha ulicę na Głuszynie. Z kolei 13 września, decyzją ministra obrony narodowej, 31. Baza Lotnictwa Taktycznego, w której stacjonują polskie samoloty wielozadaniowe F-16, otrzymała imię kpt. Pilota Franciszka Jacha.

Szymon Mazur

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2022