Kultura w Poznaniu

Historia

opublikowano:

Radio z lufcikiem

Dwie kamery, prowizoryczne studio w lokalach zajmowanych wcześniej przez targową restaurację Belweder, program nadawany trzy razy w tygodniu, brak połączenia z Warszawą i ledwie sto zarejestrowanych odbiorników. Takie były początki telewizji w Poznaniu.

. - grafika artykułu
fot. archiwum Kroniki Miasta Poznania

Możliwości prężnie rozwijającego się na zachodzie Europy nowego medium zaprezentowano po raz pierwszy w stolicy Wielkopolski podczas Międzynarodowych Targów Poznańskich w czerwcu 1956 roku. Wszystko za sprawą firmy La Radio Industrie Paris, która przywiozła ze sobą aparaturę telewizyjną umożliwiającą przesyłanie "udźwiękowionych obrazów". Z prowizorycznego studia Francuzi nadawali wówczas sygnał, który pozwalał na oglądanie telewizji za pomocą kilkunastu odbiorników rozmieszczonych na terenie MTP. Dominowały krótkie francuskojęzyczne reportaże i pokazywany niemal w kółko jedyny zabrany z Paryża film fabularny.

Ogromna popularność, jaką cieszyły się owe audycje wśród targowych gości, a także nowoczesny sprzęt będący na wyciągnięcie ręki sprawiły, że poznańskie władze, nie czekając na kreślone w Warszawie i odległe terminy zapowiadające budowę regionalnych ośrodków telewizyjnych, zapragnęły zbudować telewizję właściwie na pniu. Wielkopolskie lobby okazało się na tyle silne, że Warszawa nie tylko pozwoliła na zakup francuskich "eksponatów", ale dała również zielone światło dla uruchomienia Telewizji Poznańskiej, która była trzecią tego rodzaju instytucją w kraju (po Warszawie i Łodzi).

Pierwszą siedzibę telewizji ulokowano w... głównej sali przedwojennej restauracji Belweder mieszczącej się na parterze neobarokowego Domu Administracyjnego MTP przy ul. Głogowskiej 14, a uroczyste otwarcie nowej stacji nastąpiło 1 maja 1957 roku.

Tego dnia punktualnie o godzinie 17 przed kamerami stanął "ulubieniec poznaniaków", jak "Express Poznański" każdorazowo komplementował szefa MON gen. Mariana Spychalskiego, któremu asystowali m.in. I sekretarz KW PZPR w Poznaniu Wincenty Krasko oraz przewodniczący MRN Franciszek Frąckowiak. Dopiero po wysłuchaniu dość ubogiego przemówienia ministra poznaniacy mogli zobaczyć premierowy program o charakterze estradowo-rewiowym pt. Tele-złego na jednego według scenariusza Tadeusza Halucha i Bogdana Paluszkiewicza, w reżyserii Henryka Drygalskiego, ze scenografią Henryka Derwicha, w którym wystąpił m.in. zespół baletowy pod dyrekcją Conrada Drzewieckiego. Tuż po nim nadano pierwszy film - głośny francuski dramat Gdyby wszyscy ludzie dobrej woli. Jeśli wierzyć ówczesnym szacunkom, inauguracyjne popołudnie przyciągnęło przed ekrany stu poznańskich telewizorów blisko tysiąc widzów, którym bynajmniej nie przeszkadzała nikła jakość obrazu emitowanego przez ich dwunastocalowe odbiorniki, rozjeżdżający się dźwięk, co wytykała nieco zazdrosna prasa, czy też plansza: "Przepraszamy za zakłócenia", która z czasem stała się kluczowym rekwizytem techników pracujących przy ul. Głogowskiej.

W ciągu zaledwie kilkunastu kolejnych miesięcy poznańska telewizja, kierowana początkowo przez Jerzego Hoffmanna, zdobyła sobie rzesze oddanych sympatyków, których nie zrażał bynajmniej fakt, że program nadawano początkowo jedynie w środowe, sobotnie i niedzielne popołudnia. Lawinowo rosła też liczba szczęśliwych posiadaczy odbiorników telewizyjnych (w 1958 roku było ok. 1,2 tys., a trzy lata później już 42 tys.!), gremialnie odwiedzanych przez przyjaciół i sąsiadów w czasie emisji najbardziej popularnych programów. Ów gwałtowny rozwój przyczynił się paradoksalnie do rychłego końca romantycznego okresu w dziejach telewizji, nie tylko zresztą poznańskiej. Wraz z początkiem lat 60. jedenasta muza zwróciła bowiem na siebie baczniejszą uwagę komunistycznych władz, które zyskały tym samym potężny "pas transmisyjny do mas".

Piotr Grzelczak