Kultura w Poznaniu

Historia

opublikowano:

ZAPISKI Z LAMUSA. Machina reklamowa

Promocja towarów i usług rozrosła się dzisiaj do rozmiarów niebotycznych i trudno nawet pomyśleć by ktokolwiek, kto roi sobie w głowie sukces, mógł pominąć ten aspekt w swojej działalności. Twórcy reklam prześcigają się w pomysłach i metodach, które mogłyby jeszcze zaskoczyć odbiorców. Niektórym udaje się to w granicach dobrego smaku, innym nastręcza trudności. Nie da się jednak ukryć, że kto chce zwrócić na siebie uwagę, powinien zrobić to z przytupem!

Czarno-białe zdjęcie starego samochodu. Dookoła pojazdu tłumy gapiów. - grafika artykułu
Pokaz samochodu reklamowego amerykańskiej wytwórni filmowej Paramount Picture dla przedstawicieli prasy w Krakowie, wrzesień 1930, fot. ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego

"Wytwórni Paramount udało się wysłać do głównych miast Europy auto-lokomotywę reklamową, będącą w dobie obecnej najnowocześniejszym środkiem w dziedzinie międzynarodowej propagandy. Auto to przypomina wyglądem wielką amerykańską lokomotywę, jest jednak o wiele mniejsze, wyglądając obok niej jak zabawka. Auto-lokomotywa nadaje się wybitnie do celów reklamowych"* - pisał nie bez fascynacji anonimowy autor artykułu Hallo! Hallo!... w jednym z numerów "Nowego Kuriera" (nr 245/1930).

Jeszcze większą sensację i ekscytację wzbudzał fakt, że ten nowoczesny wówczas sposób zachęcania publiczności do odwiedzania kin i zainteresowania jej najnowszymi produkcjami filmowymi, dotarł także do Polski. Ba! Dotarł nawet do Wielkopolski! I tak - auto-lokomotywa dojechała do jej stolicy! Trudno się było temu dziwić, biorąc pod uwagę, że "Paramount w dobie obecnej przedsięwziął na wielką skalę produkcję filmów mówionych w języku polskim". Udostępnienie widzom wiedzy na temat tego, co w trawie piszczy, było rzeczą wręcz niezbędną do tego, by w dalszej kolejności móc cieszyć się pełną salą kinomaniaków, w podnieceniu wyczekujących obrazów wyświetlanych na srebrnym ekranie. Mogła się przy tym polska publiczność poczuć niezwykle doceniona. Jak bowiem pisał dziennikarz: "W tym celu Paramount uznał za stosowne dostarczyć właścicielom kin w Polsce tak pierwszorzędny środek reklamy, jak auto-lokomotywę reklamową, ponieważ uważa rynek polski za jeden z najpoważniejszych w Europie".

Być może w kontekście panującego wówczas kryzysu ekonomicznego, znaleźli się i tacy, którzy widzieli w tej maszynie promocyjnej pewną wręcz nonszalancję, ale możliwe jest też, że twórcy tego spektakularnego pomysłu wyszli z założenia, że w niełatwych czasach tylko takie działania przynieść mogą pożądany efekt i zachęcić publiczność niezdecydowaną w kwestii tego, czy pieniądze wydać na kino, teatr czy też może inną jeszcze rozrywkę, by przeznaczyła swoje liche środki na ten konkretny, wskazany w reklamie cel.

A widzowie wybierać mogli spośród kilku propozycji wytwórni: Kobiety, która się śmieje, Za głosem serca, Zwycięstwa, Parady Paramountu oraz między innymi jeszcze filmami amerykańskimi z dialogami polskimi. Wśród polskich gwiazd, które zasilały ekipy filmowe i pojawić się miały na ekranie, wymieniano m.in. Zofię Batycką, Marię Malicką, Janinę Romanównę, Zofię Grabowską, Mirę Zimińską, Carlottę Bolognę, Adama Brodzisza, Mariusza Maszyńskiego, Aleksandra Żabczyńskiego, Tadeusza Olszę, Stefcia Rogulskiego i Wiktora Biegańskiego. Wymienione to rzecz jasna nazwiska poważne i wielkie, a jednak to nie wszyscy, których popisy publiczność kinowa mogła podziwiać w przygotowanych produkcjach.

Jak jednak działać miała ta auto-lokomotywa? "Auto-lokomotywa jest wyposażona w aparat radjo-nadawczy. «Przeboje» muzyczne z w filmów dźwiękowych Paramountu będą grane wobec tłumów, które nie miały dotąd możności widzenia i słyszenia ostatnich filmów dźwiękowych. W ten sposób uzyskuje się niebywałą dotychczas propagandę filmu dźwiękowego, dzięki której również i w małych miasteczkach, daleko od centrów światowych, zdobywa się nowych zwolenników filmów śpiewno-mówionych" - opisywał dziennikarz "Nowego Kuriera", bazując już najpewniej na własnym doświadczeniu. Oto bowiem dowiadujemy się na koniec, że na wieczór przed ukazaniem się cytowanego tutaj numeru gazety, auto-lokomotywa dotarła do Poznania, "budząc swym ukazaniem się na ulicach olbrzymie zainteresowanie publiczności". Reklamowane w ten sposób hity kinowe widzowie mieli okazję zobaczyć tylko w kinie "Apollo".

We wszechobecnym dzisiaj hałasie i jaskrawości napastujących nas reklam, być może machnęlibyśmy dziś ręką na taką promocję. A może nie? Może ktoś by jeszcze w zdumieniu obrócił głowę za nietypowym pojazdem, poruszającym się po poznańskich ulicach?

Justyna Żarczyńska

* We wszystkich cytowanych fragmentach zachowano oryginalną pisownię.

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2023