Kultura w Poznaniu

Muzyka

opublikowano:

Bez względu na wszystko

Centrum Amarant zaprasza na piątkowy koncert rockowego zespołu Na Górze. Jego członkowie udowadniają, że nie ma takich gór, których nie dałoby się przeskoczyć, by znaleźć się... na górze.

. - grafika artykułu
Na Górze, fot. materiały prasowe

To dobra historia. Jedna z tych, po których można sobie uświadomić tych kilka pokrzepiających rzeczy, na które w codziennym biegu często nie zwracamy uwagi. Są takie dni, w których mamy wrażenie, że coś jest "niemożliwe", wręcz fizycznie czujemy, że zaczyna nas to przerastać. Oni powiedzieli takiemu myśleniu stanowcze "nie!" już bardzo dawno temu. W końcu przygoda pilskiej kapeli Na Górze rozpoczęła się w połowie lat dziewięćdziesiątych. Przygoda ta wciąż trwa, a w niej każdy z nas może odnaleźć dla siebie prawdę o nieprzebranej ludzkiej sile.

Bez taryfy ulgowej

Od samego początku nie chcieli być zaszufladkowani jako zespół stworzony na potrzeby terapii. Na wielkopolskiej scenie nie chcieli zaistnieć jako niepełnosprawni, nad którymi "trzeba się litować", ale jako muzycy bez żadnej taryfy ulgowej. Jeśli sukces miał kiedyś nadejść, to tylko osiągnięty na takich samych zasadach jak reszta przedstawicieli podziemnego rocka. Jak mądrze opisali zespół organizatorzy krakowskiej edycji festiwalu Unsound, muzycy Na Górze "skupiają się przede wszystkim na artystycznej wartości swoich wysiłków". Kto choć raz mógł posłuchać ich na żywo, ten wie, że z pewnością nie są one daremne.

Uciekający z szufladek

Po ponad dwudziestu latach działalności projekt zdążył wprawić w konsternację już niejednego dziennikarza. Przy okazji każdego kolejnego albumu recenzenci bezskutecznie biedzili się nad właściwym określeniem stylu grupy. Jedni sądzili, że to free rock, drudzy doszukiwali się neo-punkowych wpływów, trzeci dostrzegali klasycznego rock'n'rolla. Jednoznacznej odpowiedzi nie przyniosła zarówno debiutancka płyta "Kolorowomowa", późniejsza "Rre generacja" wydana przez Roberta "Litzę" Friedricha, jak i ubiegłoroczny minialbum "Nie ma dwóch światów" zainspirowany twórczością ks. Twardowskiego.

Scena to ich żywioł

Eklektyczną twórczość zespołu zauważył nie tylko Litza, ale i wielu innych uznanych artystów, by wspomnieć choćby o Kodymie, Wojciechu Waglewskim czy Pablopavo. Każdy z nich szczerze zazdrości muzykom Na Górze wielkiej pogody ducha i radości życia, którą naprawdę łatwo się zarazić. Pozytywną energię płynącą z ich muzyki najłatwiej można poczuć podczas występów na żywo, w których wesoła brygada Adama Kwiatkowskiego czuje się jak ryba w wodzie. To właśnie scena napędza ich do działania, ujawniając wrodzoną żywiołowość i zdumiewająco szczere podejście do odbiorcy, tak odmienne od postawy większości przedstawicieli mainstreamu.

Z gwiazdami i w słusznej sprawie

Warto też podkreślić, jak wielkim scenicznym doświadczeniem może pochwalić się pięcioosobowa załoga Na Górze. Za sobą mają nie tylko udane występy z Hey, Kultem, Apteką czy Voo Voo, ale również pamiętny koncert w ramach praskiego festiwalu poświęconego prawom człowieka czy poznańskiego Marszu Równości. Gościnnie śpiewał z nimi zarówno Tomek Budzyński z Armii, jak i członkowie takich zespołów jak Ścianka, Pogodno czy Biff. Obecnie zespół przygotowuje się do nagrania nowego albumu pt. "Mieszanka wybuchowa", na którym wzorem jego tytułu ma zaprezentować się od dotąd nieznanej, mocno wybuchowej strony...

Sebastian Gabryel

  • Na Górze
  • Centrum Amarant (ul. Słowackiego 19/21)
  • 21.10, g. 20
  • bilety: 5 zł