Kultura w Poznaniu

Muzyka

opublikowano:

Henry się nie śpieszy

Wraz z początkiem stycznia Henry No Hurry ruszył w tournée po Polsce. "Obwoźny zakład koncertowy" Wawrzyńca Jana Dąbrowskiego dotrze również do Poznania, by w klubie Meskalina zaprezentować debiutancki materiał. Czy nowa twórczość artysty okaże się równie udana, co w ramach pamiętnych projektów Letters From Silence i Henry David's Gun?

. - grafika artykułu
fot. Dave Izaak/materiały prasowe

"Jeden samochód, kilka instrumentów. Bez pośpiechu, bez oczekiwań. Sam ze sobą i swoimi dziwactwami" - w tak tajemniczy sposób Dąbrowski zapowiada swoje najnowsze piosenki, które jak na razie będzie można posłuchać wyłącznie w wersji koncertowej. Jak dotąd jedynym wyjątkiem był czarujący utwór "The Road". Singiel opublikowany przed końcem ubiegłego roku jednoznacznie pokazał, że enigmatyczne słowa jego autora pokrywają się z zawartością piosenki.  Zwłaszcza, jeśli doczyta się je do końca...

"Raz Henry, a raz Harry. Dr Jekyll i Mr Hyde" - piosenkarz, znany także pod pseudonimem Henry David, bardzo trafnie podsumował istotę swojej muzyki. Jest nią swoista dwudzielność - nie tyle brzmienia, ile stojących za nim emocji. Indie folk w wykonaniu twórcy projektu Henry No Hurry jest jak ciepły uśmiech przez łzy, niknący dopiero z cichnięciem ostatniego taktu. Nic więc dziwnego, że piosenkarz postanowił nie rozglądać się za dużymi scenami, ale zaprosić do bardziej bezpośredniego spotkania. Jego poetycka twórczość wymaga nastrojowej, a wręcz intymnej atmosfery.

Właśnie dlatego trasa koncertowa HNH odbędzie się nie tylko w kameralnych klubikach, ale nawet w...zwykłych mieszkaniach. Po "domowym" występie w Łodzi, Wawrzyniec Jan Dąbrowski zagra "house gig" w Cieszynie i Krakowie. Jak sam podkreśla, jego solowe utwory to piosenki trochę podróżnicze, a trochę literackie. "The road" przypomina kartkę wydartą z pomiętego pamiętnika, pisanego podczas postoju na nieznanej drodze. Bluesową gitarą i nieśpiesznym, beztroskim rytmem kieruje wyobraźnię słuchacza w stronę amerykańskich bezdroży, na których dzieje się wielkie Nic. Do miejsca, w którym sam na sam zostajemy ze swoimi myślami.

Dotychczasowa twórczość artysty jak na razie nie przyniosła najmniejszego zawodu. Zarówno debiutancki krążek Letters From Silence, jak i pierwsza płyta Henry David's Gun, była doskonałą propozycją dla każdego wrażliwca ze słabością do analogowych i akustycznych ballad. Efektem współpracy Dąbrowskiego z gitarzystą Maciejem Bąkiem był zbiór dwunastu avant-popowych piosenek o nieustannym byciu w drodze. Wydany sześć lat temu jako "No plain shortcuts" bardzo zauroczył choćby słuchaczy radiowej Trójki, którzy zabrali się z duetem w muzyczną podróż w głąb surowych, wyimaginowanych lądów.

Ubiegłoroczny album nagrany pod szyldem Henry David's Gun również nie rozczarował. "Over the fence...and far away" okazał się niebanalnym zestawieniem staroświeckiego indie z nowoczesnym folkiem. Muzyką nagraną w drewnianym wiejskim domu, opartą na głębokich pogłosach, hipnotyzującym pulsie i tej specyficznej, przebojowej strukturze, tak charakterystycznej dla twórców pokroju Nicka Cave'a czy Bona Ivera. Projekt Henry No Hurry wydaje się być tego naturalnym przedłużeniem. Wyrazem gotowości Dąbrowskiego, by od teraz stać na scenie w pojedynkę.

Sebastian Gabryel

  • Henry No Hurry
  • Meskalina (Stary Rynek 6)
  • 8.02, g. 19
  • bilety: 10 zł