Kultura w Poznaniu

Muzyka

opublikowano:

Od Salonu do ONZ

Dawno nie słyszany w Poznaniu Jacek Kleyff zaśpiewa już w czwartek w klubokawiarni Meskalina. Koncert jest jednym z punktów programu festiwalu Inwazja barbarzyńców.  

. - grafika artykułu
fot. materiały organizatora

Jest jedną z najważniejszych postaci polskiej piosenki autorskiej, poetyckiej, symbolem niezależności, wierności samemu sobie i artystycznej konsekwencji - niezależnie od stylistycznych zmian, którym podlegała jego twórczość. Dlatego też dla jednych słuchaczy to wciąż przede wszystkim twórca błyskotliwych, zabawnych, prześmiewczo-inteligentnych piosenek, pisanych jeszcze w czasach legendarnego kabaretu Salon Niezależnych. Dla innych jest przede wszystkim liderem folkowo- poetycko- reggae'owej Orkiestry Na Zdrowie (choć sam odżegnywał się od skojarzeń z reggae). Z całą pewnością jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych osobowości polskiej sceny niezależnej. Bo też faktem jest, że "przyznają się do niego" zarówno twórcy muzycznego mainstreamu, jak i  artyści z kręgu undergroundowego. Przed nami Jacek Kleyff.

Poczekalnia

"W jakiś czas potem Jacek przestał pisać swoje śmieszne piosenki i stał się autentycznym buddystą. Do dziś nie mogę odżałować, że wtedy niepotrzebnie zacząłem tę rozmowę, choć z drugiej strony wciąż nie pozbyłem się nadziei, że jakieś kleyffowe piosenki są jeszcze przed nami" - pisał Maciej Zembaty w swej głośnej książce "Mój Cohen" z końca lat osiemdziesiątych, w czasie kilkuletniego artystycznego milczenia Kleyffa. Zembaty podsumowywał w ten sposób ich rozmowę o wspólnych wówczas fascynacjach obu twórców: twórczością  Leonarda Cohena, haiku i buddyzmem. Na szczęście niebawem miało się okazać, że Kleyff powrócił na muzyczne ścieżki i to z pewnością z jeszcze ciekawszą artystyczną propozycją.

Faktem jest, że w czasie, o którym pisał Maciej Zembaty następowała  pewna przemiana. Kleyff z autora przezabawnych kabaretowych piosenek, w rodzaju "Poczekalni" ("poczekalnia kolejowa / pełno kufrów i walizek / siedzą ludzie, ot zwyczajni / siedzą gapią się w ogryzek"), "Dziada Kaczorowskiego", "Telewizji" czy "Inżyniera ziemnego",  przedzierzgnął się w lirycznego barda. Tak, to gdzieś wtedy powstał piękny i smutny "Pierwszy list do Leonarda Cohena", a potem jego kontynuacja...

Źródło

Jacek Kleyff na scenie pojawił się w końcówce lat sześćdziesiątych, jeszcze jako student architektury, w kultowym kabarecie Salon Niezależnych. Jego skład, przypomnijmy, współtworzyli Janusz Weiss (dziś popularny dziennikarz) oraz Michał Tarkowski (znany aktor i reżyser), a w pierwszych latach istnienia kabaretu - Roman Walisiak.

To w Salonie pojawiały się wspomniane wcześniej kultowe piosenki Kleyffa, a także inne, takie jak "A czy przyroda kolebka", "Ballada o niespełnionej miłości na terenie magazynu koła rolniczego", "Papkin, czyli o tym jak aktorzy jadą dorobić do Łodzi w poniedziałek, bo nieczynne są teatry". Publiczność zaśmiewała się do łez, choć piosenki nie były tylko niefrasobliwymi żartami, ale trafnie opisywały rozmaite aspekty ówczesnej rzeczywistości. Czasami zresztą zdarzały się teksty poważniejszego kalibru, jak pamiętny manifest niezależności, epickie "Źródło", "Wędrowiec (według obrazów Hieronima Boscha)" czy niemniej świetna "Ballada o śmierci Brunona Schulza (czyli ballada o dwóch dobrodziejach)".

Kabaret cieszył się ogromną popularnością odnosząc sukcesy m.in. na takich festiwalach jak FAMA czy Festiwal Piosenki Studenckiej w Krakowie. Niepokorna postawa i polityczna wymowa tekstów nie podobała się jednak cenzorom i decydentom "od kultury". Kiedy zaś Kleyff podpisał słynny List 59  (przeciwko zmianom w konstytucji, zapisowi o przewodniej roli PZPR i sojuszowi z ZSRR) artyści ukarani zostali zakazem występów.

Jest los

Kilka lat później Kleyff wycofał się ze sceny i w podlubelskiej wsi, wspólnie m.in. z Jerzym Słomą Słomińskim tworzył podwaliny Orkiestry Na Zdrowie.

Kleyff późniejszy, i ten solowy, i nagrywający ze wspomnianą Orkiestrą (w skrócie ONZ), to twórca bardziej uduchowionych piosenek, szukający harmonii, niekoniecznie wygłupu. Czy to paradoks czy nie, zbliżył się wówczas do kręgu artystów rockowego undergroundu, muzyki niezależnej. Decydowała o tym jego artystyczna postawa, ale też ta niby-reggae'owa formuła grania ONZ. W piękny sposób podsumowywała tę ścieżkę wydana w połowie lat dziewięćdziesiątych kaseta  (dopiero kilkanaście lat później wznowiona na CD) "Jest los". Wydana chyba nie przypadkiem przez oficynę Folk Time. Bodaj najlepszym fonograficznym dokonaniem Orkiestry Na Zdrowie pozostaje jednak dopracowana w każdym calu, muzycznie kołysząca, a zarazem po prostu mądra w sensie przekazu, płyta "Już".

Swego rodzaju kwintesencją twórczej drogi Jacka Kleyffa była też wydana na przełomie wieków płyta "Piosenki", której podtytuł: "Od Salonu Niezależnych do Orkiestry Na Zdrowie" tłumaczy wszystko. Przyniosła ona nowe wersje piosenek sprzed lat, w tym promowane świetnym teledyskiem, odświeżone wówczas "Huśtawki".

Znalezienie

Kleyff oczywiście wciąż nagrywa i koncertuje. Co kilka lat otrzymujemy jego nowe wydawnictwa. Ostatnią póki co płytą jest "Znalezienie", wydane przed trzema laty. Przyniosła zarówno zupełnie nowe piosenki, jak i starsze, wcześniej niepublikowane. Gościnnie na płycie pojawili się Magda Umer i Stanisław Soyka. Jego piosenki śpiewali też inni - warto tu przypomnieć przede wszystkim Kubę Sienkiewicza, który całą płytę "Źródło" wypełnił wyłącznie piosenkami Kleyffa. Lider Orkiestry Na Zdrowie jest też współautorem i bohaterem książki autobiograficznej "Rozmowa", wydanej przed kilkoma laty przez wydawnictwo Czarne.

Podczas czwartkowego koncertu wolno się spodziewać zarówno utworów z czasów Salonu Niezależnych, jak z okresu Orkiestry Na Zdrowie i rzeczy najnowszych.

W Poznaniu Kleyffowi towarzyszyć będzie na scenie Nasta Niakrasawa, świetnie znana folkowej publiczności z grup FolkRoll czy R.U.T.A. Laureatka grand prix festiwalu Nowa Tradycja sprzed ośmiu lat.

Tomasz Janas

  • Jacek Kleyff
  • klubokawiarnia Meskalina
  • 6.04, g. 19
  • bilety 30 i 40 zł