Kultura w Poznaniu

Muzyka

opublikowano:

Powrót do krwawych korzeni

Nie ma żadnych wątpliwości, że "Roots" brazylijskiego zespołu Sepultura to jeden z najważniejszych metalowych albumów lat dziewięćdziesiątych. Już za kilka dni pogodzeni po latach bracia Max i Iggor Cavalerowie wykonają go na żywo na MTP. To historyczna chwila, której tysiące fanów na całym świecie mogło nigdy nie doczekać.

. - grafika artykułu
Iggor i Max Cavalera. Fot. materiały prasowe

Kiedy pojawiły się pierwsze informacje na temat ich wspólnej światowej trasy koncertowej, świat muzyki metalowej na moment wstrzymał oddech. Okazja do zorganizowania specjalnego tournée była nie lada - w końcu to właśnie w tym roku mija dwadzieścia lat od wydania przełomowego "Roots" - jednak na drodze do powodzenia całego przedsięwzięcia wydawał się stać wieloletni konflikt pomiędzy jego spokrewnionymi autorami. Charakternymi muzykami, którzy nie tylko pokazali światu czym jest pierwotny, brazylijski metal, ale mieli ogromny wpływ na kolejne pokolenia zespołów tworzących w tym gatunku.

Co wydarzyło się po wydaniu "Roots" na globalnej scenie thrash, death, a przede wszystkim groove metalu, bardzo często było wyraźnym odzwierciedleniem tego, co zawierał ten krążek. Swoją premierę miał w 1996 roku - w okresie szczytowej popularności Sepultury, kiedy grupa cieszyła się już powszechnym uznaniem za sprawą takich płyt jak "Arise" czy "Chaos A.D.". Szósty album w jej dyskografii okazał się nie tylko najdoskonalszym dziełem Cavalerów, ale również ostatnim zrealizowanym wspólnie. W skutek wielu nieporozumień co do dalszego kierowania zespołem, bracia zaczęli pałać do siebie szczerą nienawiścią.

Kiedy Iggor postanowił dalej kierować macierzystą kapelą, Max zdecydował się założyć własną grupę. Zarówno Sepultura, jak i Soulfly świetnie radziły sobie na rynku, jednak żaden z zespołów nigdy nie nagrał albumu na miarę "Roots". Z perspektywy czasu można o nim powiedzieć jak o zupełnie wyjątkowym - takim, którego nie nadgryza ząb czasu, ale który starzeje się niczym wino. Jego największą siłą jest podkreślony tytułem powrót do korzeni. Brazylijczycy zwrócili się w stronę kulturowego dorobku swoich przodków, nowoczesny metal brutalnie zderzając z folklorem rdzennych, południowoamerykańskich Indian.

Ważne, by podkreślić, że nie zrobili tego na pół gwizdka. W trosce o autentyzm i naturalność brzmienia Max Cavalera udał się w kilkutygodniową podróż do amazońskich lasów. Tam przyglądał się kulturze tubylczego ludu Xavante, czego efektem był zawarty na płycie utwór "Itsári", zrealizowany w starożytnym domu plemienia skrytego w leśnej gęstwinie stanu Mato Grosso. Szamańskie śpiewy w "Born stubborn", szamańskie obrazy w teledysku do tytułowej piosenki, wreszcie szamański przekaz zawarty w agresywnie wykrzykiwanych tekstach pod ciężkie, stalowe riffy, sprawił, że i sami Cavalerowie zaczęli być określani "pierwszymi szamanami nowoczesnego metalu".

Czas leczy rany. Dziś Max i Iggor znów stoją razem na scenie, grając na niej ręka w ręka. Wyraźnie podkreślają, że koncertowy projekt "Return to roots" to nie próba wyciągnięcia pieniędzy od fanów, ale jedynie spełnienie ich pobożnego życzenia. To fakt, że nie mają racji ci, którzy zauważają w tym jedynie lukratywny interes. Zbyt wiele razy, choćby przy okazji recenzji i komentarzy kolejnych płyt poróżnionych braci, fani i dziennikarze przyznawali, że gdyby zdecydowali się na powrót, byłby to jeden z największych cudów we współczesnej historii metalu. Już w czwartek wydarzy się na naszych oczach.

Sebastian Gabryel

  • Max & Iggor Cavalera "Return To Roots"
  • hala nr 2 MTP (ul. Głogowska 14)
  • 24.11, g. 19
  • bilety: 129 zł (w przedsprzedaży), 140 zł (w dniu koncertu)