Kultura w Poznaniu

Książki

opublikowano:

Dwa nazwiska, jeden człowiek

Po blisko 25 latach porzucił hermetyczny świat świadków Jehowy, po czym opisał go w książce "Świadek". Robert Rient spotka się z czytelnikami w najbliższy poniedziałek w Teatrze Nowym.

. - grafika artykułu
fot. M. Kuc

Wychował się w rodzinie świadków Jehowy jako Łukasz Zamilski. Chrzest przyjął w wieku 14 lat na Stadionie Miejskim w Wałbrzychu. W liceum był fanatykiem - został pierwszym w mieście pionierem stałym, czyli kimś, kto poświęca 840 godzin w roku na działalność ewangelizacyjną. - Miałem poczucie, że robię coś najważniejszego na świecie, ratując ludzi przed armagedonem. Poza tym nie miałem czasu, by zajmować się wątpliwościami, poczuciem pustki. Skoro nie mogłem się oddać pasji pisania, to przynajmniej mogłem w pełni oddać się pasji głoszenia i zyskać trochę podziwu od współbraci - opowiadał w rozmowie z Niną Karczmarewicz dla Gazeta.pl.

Dwa lata temu nakładem Wydawnictwa Dowody na Istnienie ukazała się jego książka "Świadek". To opowieść non-fiction "o ucieczce ze szczególnego więzienia - więzienia dla mózgu". Rient opisuje w niej swoją walkę o wolność oraz zjawisko wykluczenia, które dotknęło go dwa razy: w Polsce lat 90., kiedy był chłopcem "kociej wiary", i później - już z własnej woli, kiedy "pożegnał Łukasza, by zmartwychwstać jako Robert". Wtedy właśnie porzucił wiarę, formalnie występując ze zboru. W związku z tym też odwróciła się od niego nie tylko cała grupa wyznaniowa, ale także rodzina.

Dla Rienta pisanie tej książki było formą terapii, bo jest ona nie tylko przewodnikiem po prawdach świadków Jehowy, które główny bohater powoli odrzuca, ale także bardzo osobistym wyznaniem. Po latach ucieczki od samego siebie opisuje w niej moment, w którym odważył się napisać na skrawku papieru, że jest gejem i dał go do przeczytania swojej przyjaciółce. Opowiada o tragedii, do której doprowadziły liczne nakazy, wieloaspektową samotność. Przestawia swoje eksperymenty z ciałem, które doprowadziły do tego, że w oczach innych świadków, ale też własnych, stał się niczym trędowaty. - Jeśli chcesz sobie coś wyrzeźbić, namalować obrazek albo napisać wiersz - możesz to zrobić, pod warunkiem, że nie zaczniesz się tym zajmować zawodowo, w pełnym wymiarze godzin, bo wtedy stracisz czas, który masz przeznaczyć na głoszenie i zebrania. Nie bez przyczyny raczej nie słyszy się o sławnych świadkach Jehowy - nie dlatego, że nie ma wśród nich zdolnych ludzi. Oni po prostu nie chcą i nie mogą pokazywać światu swoich talentów - tłumaczył we wspomnianej rozmowie.

Obecnie Rient szeroko prezentuje światu swoje umiejętności. Pracował do tej pory m.in. jako dziennikarz, sekretarz redakcji, wykładowca, doradca zawodowy osób niepełnosprawnych intelektualnie, prezenter radiowy, lektor, barman i mim. Oprócz "Świadka" napisał także powieść "Chodziło o miłość". 

Monika Nawrocka-Leśnik

  • Z cyklu Czytnik: spotkanie z Robertem Rientem wokół książki "Świadek"
  • Trzecia Scena Teatru Nowego
  • 13.03, g. 18
  • wejściówki: 5 zł