Kultura w Poznaniu

Książki

opublikowano:

JA TU TYLKO CZYTAM. O dobrą starość trzeba zadbać już dziś

Gdyby nie autor tej książki, być może do dziś nie mielibyśmy pojęcia, czym jest slow life. I że można tak żyć, po prostu niespiesznie. Tym razem Carl Honoré przygląda się temu, jak się starzejemy. A jest na co popatrzeć, zanim sami staniemy się częścią "silver tsunami".

. - grafika artykułu
rys. Marta Buczkowska

Określenie "silver tsunami" jak mało które oddaje charakter zjawiska, z jakim od kilkunastu, a może i kilkudziesięciu lat mamy do czynienia w skali globalnej. Jak świat długi i szeroki - rodzi się coraz mniej dzieci, a społeczeństwa starzeją się w zastraszającym tempie (stąd "tsunami", a "silver" - wiadomo - od siwych włosów). Jak taki nowy, nieznany nam dotąd świat, poukładać? Jak sami mamy się w nim odnaleźć? Czy wreszcie - jak w Kabarecie Starszych Panów - będziemy mogli śpiewać zupełnie poważnie, że "wesołe jest życie staruszka"? I - last but not least - czy to, jak będziemy żyć na starość zależy tylko od zasobności naszej kieszeni?

Wszystkie te pytania stawia w swojej najnowszej książce Siła wieku. Szczęśliwe życie w epoce długowieczności brytyjski dziennikarz Carl Honoré. I - co ważne - stara się znaleźć na nie odpowiedzi. Autor słynnej Pochwały powolności, jeden z ojców ruchu slow life, przyglądał się już z tego punktu widzenia nie tylko życiu ludzi, ale i egzystencji miast - czy i one mogą zwolnić? A jeśli tak, to czy miałoby to we współczesnym świecie sens? Teraz Carl Honoré nie dość, że zauważył pierwszy siwy włos na swojej skroni, to podczas sportowych rozgrywek zrozumiał, że jest w drużynie tym najstarszym. Jak się z tym czuł i dokąd to odkrycie go zaprowadziło? O tym właśnie jest Siła wieku.

Przemierzając świat - dosłownie, nie w przenośni - autor przypatruje się z bliska temu, jak żyją dziś seniorzy. Ruch, dieta do późnych lat - to już znamy, to standard w wielu krajach, nie tylko zachodnich (wystarczy spojrzeć choćby na japońską Okinawę). Podobnie zresztą jak utrzymywanie maksymalnie długo sprawności szarych komórek. Potrzebni są też bliscy - to nie musi być rodzina, ale np. grupa wiernych w jednym kościele czy wspólne koło zainteresowań czymkolwiek. Wreszcie nie boi się Carl Honoré pytać o kwestie tak intymne jak seks po osiemdziesiątce. I tu należą mu się słowa uznania, bo o sprawach tak osobistych potrafi rozmawiać i pisać z wielkim taktem i czułością jednocześnie. Widać zresztą na kartach całej Siły wieku, w każdym rozdziale książki, że autor lubi swoich bohaterów - czy będzie to DJ senior z Warszawy (bo i Polskę odwiedził Carl Honoré przygotowując tę popularnonaukową rozprawę), czy uśmiechnięta zawsze mimo słabego zdrowia seniorka z Ameryki Południowej.

Wszyscy ci ludzie, których odnajdziemy w Sile wieku, a których autor zdaje się traktować jako swoiste wzorce do naśladowania, nie mają w sobie nic, o czym moglibyśmy pomyśleć, że to starość. Nie ma tu zgorzkniałości, niechęci, zmęczenia, bólu, narzekania - chwilami jest aż nazbyt idyllicznie, chwilami aż nie chce się wierzyć w ten świat pełen radosnych seniorów, który rysuje nam Carl Honoré. A jednak może autor nie przesadza? Może wraz z "silver tsunami" zmienia się w przyspieszonym tempie nie tylko ilość seniorów w skali świata, ale i jakość życia, jakie prowadzą? Nie jest to już przygnębiająca egzystencja, lecz właśnie wciąż życie pełnią życia.

Bardzo chciałabym w to wierzyć, zwłaszcza że nikt z nas, czytających te słowa, młodszy już nie będzie. A na świecie, którzy teraz szykuje dla nas pokolenie "silver tsunami", chyba lepiej będzie się nam żyć. Za lat kilka, kilkanaście czy kilkadziesiąt.

Aleksandra Przybylska

  • Carl Honoré, Siła wieku. Szczęśliwe życie w epoce długowieczności
  • tłum. Łukasz Witczak
  • Wydawnictwo Drzewo Babel

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2022