Kultura w Poznaniu

Książki

opublikowano:

Jak się ma książka w Poznaniu?

- Nigdy nie założyłbym wydawnictwa w innym mieście niż Poznań. To miasto ma opinię zamkniętego, ale daje szanse ludziom z zewnątrz - mówi Tadeusz Zysk, właściciel i szef wydawnictwa Zysk i Spółka. Mimo że w całej Polsce czytelnictwo z roku na rok spada, w Poznaniu powstają nowe wydawnictwa i księgarnie. Książka - jak twierdzi branża - ma się tu całkiem dobrze. W Poznaniu działa obecnie około dziesięciu dużych wydawnictw i kilkadziesiąt mniejszych.

. - grafika artykułu
rys. A. Musiał

- Poznań jest drugim po Warszawie najważniejszym ośrodkiem wydawniczym w kraju i wcale nie jest nim, jak chcą niektórzy, Kraków. Wszystkie wydawnictwa pojawiły się tu po transformacji 1989 roku z inicjatywy prywatnych osób i w tym tkwi ich siła - uważa Tadeusz Zysk. I dodaje: - W Poznaniu istnieje silna tradycja wydawnicza. To przecież tu, jeszcze w XIX wieku, założył swoje wydawnictwo Jan Konstanty Żupański, który zresztą przyjechał do Poznania z Warszawy. Te tradycje miały wpływ na rynek wydawniczy w Poznaniu po 1989 roku.

W ostatnim roku wydawnictwo Zysk i S-ka odnotowało ponad 20 mln złotych obrotu. Z kolei grupa wydawnicza Publicat, którego siedzibą jest Poznań, stała się w ciągu ostatniej dekady jednym z ważniejszych graczy na ogólnopolskim rynku wydawniczym. Jej obroty - jak szacuje rynek - sięgają ponad 30 mln złotych rocznie. - Mamy silny rynek wydawniczy. Jego plusy to wielu wykształconych czytelników i ośrodki akademickie - uważa Michał Stecki, wiceprezes wydawnictwa Publicat. Ale są też minusy. - Z Poznania jest daleko do centralnych mediów, które pełnią istotną rolę w promocji książek wydawnictwa - tłumaczy. Publicat odniósł jednak spektakularny sukces. Jak? To tajemnica wydawnictwa.

Kwestia szczęścia: Harry Potter

Inna poznańska oficyna, Media Rodzina, zamierza wydać w tym roku 80 nowych tytułów. - Jesteśmy wydawnictwem średniej wielkości i nie zależy nam na tym, żeby być jednym z największych w Polsce. Bardziej troszczymy się o to, żeby nasze książki miały wysoką jakość edytorską - mówi Bronisław Kledzik, dyrektor otwartego w 1992 roku wydawnictwa. Jego założycielem był Robert D. Gamble, Amerykanin i anglikański pastor, który sponsorował też Radio Obywatelskie w Poznaniu. Pierwszą wydaną książką był poradnik Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały. Jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły Adele Faber i Elaine Mazlish, który stał się wielkim przebojem. Media Rodzina, które początkowo specjalizowało się w książkach dla dzieci i młodzieży, dziś publikuje też beletrystykę i poradniki. Jego bezsprzecznie największym sukcesem były wydane na licencji kolejne tomy Harry'ego Pottera J.K. Rowling. Bronisław Kledzik uważa, że nie ma recepty na to, jak trafić w gusty czytelników. - Nikt nie zakładał, że Harry Potter okaże się sukcesem. To kwestia szczęścia. Nie mam patentu na bestsellery, ważne jest jednak, by mieć dobrze zdefiniowanych odbiorców - przyznaje.

Miłość, zbrodnia i historia

Wydawcy twierdzą zgodnie, że osobny rynek wydawniczy w Poznaniu nie istnieje. Wszystkie duże poznańskie wydawnictwa wydają swoje książki w całym kraju i wszędzie znajdują czytelników. - Sprzedajemy książki w całej Polsce. Ale o znaczeniu firmy decyduje nie tylko wielkość obrotów, ale także otwieranie nowych obszarów w literaturze i wprowadzanie do niej nowych nazwisk - mówi Tadeusz Zysk. Bestsellerem jego wydawnictwa był wydany na początku lat 2000 Dziennik Bridget Jones Helen Fielding. Zdaniem Zyska to właśnie ta książka zapoczątkowała w Polsce modę na popularną literaturę kobiecą. - Gdy wydaliśmy Dziennik Bridget Jones, zaraz pojawiły się na rynku książki Katarzyny Grocholi i innych pisarek - wspomina. Wydawnictwo poszło za ciosem i wydało swój kolejny przebój - Dom nad rozlewiskiem Małgorzaty Kalicińskiej, której sprzedaż w 2005 roku przekroczyła milion egzemplarzy. Wkrótce potem nastała moda na beletrystykę historyczną. Odkryciem wydawnictwa jest autorka specjalizująca się w tym gatunku - Elżbieta Cherezińska. Każda z jej książek (dotąd ukazały się m.in. saga łnocna droga, Gra w kości, a ostatnio Harda i Królowa) okazuje się bestsellerem. Obecnie zdaniem Tadeusza Zyska oprócz literatury kobiecej i powieści historycznych dobrze sprzedają się polskie powieści kryminalne.

Książka z czerwoną nicią

Nie wszyscy poznańscy wydawcy celują w literaturę popularną. Jarosław Borowiec, który kilka miesięcy temu założył Wydawnictwo Wolno, nie zamierza się ścigać z wielkimi wydawcami. - Chcę wydawać szeroko pojętą humanistykę, ale też picturebook, czyli książkę wizualną, gatunek popularny na świecie, a w Polsce jeszcze słabo znany - mówi. Pierwszą wydaną przez niego książką był właśnie picturebook zatytułowany Obie, który ukazał się w grudniu. To adresowana do dorosłych opowieść o macierzyństwie, w której tekst poetki Justyny Bargielskiej jest immanentną częścią ilustracji Iwony Chmielewskiej. Przepięknie wydana, ręcznie szyta czerwoną nicią, jest przykładem sztuki edytorskiej najwyższej klasy. Wolno przygotowuje już kolejne książki: wybór wierszy dla dzieci Jerzego Ficowskiego, tom wierszy Krystyny Miłobędzkiej, kolejny picturebook znanej ilustratorki Joanny Concejo (również dla dorosłych) i wybór felietonów Anny Sobolewskiej. Jarosław Borowiec, z wykształcenia historyk literatury, studiował w Poznaniu, potem jednak przeniósł się do Wrocławia, gdzie szefował miejskiemu Wydawnictwu Warstwy. Po kilku latach wrócił jednak do Poznania. - Założenie wydawnictwa było szalonym pomysłem, obarczonym dużym ryzykiem. Ale to wielka frajda zajmować się tym, co człowiek lubi i na czym się zna - przyznaje. O Poznaniu myśli dobrze. - To prowincjonalne, mieszczańskie miasto, ale też spokojne i przewidywalne. Co ważne, Poznań jest dużym ośrodkiem akademickim i ma rzesze oddanych literaturze czytelników. Podczas spotkań poświęconych literaturze Sala Wielka w poznańskim Zamku bywa wypełniona po brzegi. Tak liczna publiczność na spotkania we Wrocławiu nie przychodzi - mówi.

Inna "świeżynka" na poznańskim rynku wydawniczym to wydawnictwo Przez Ryżowe Okulary Moniki i Jana Pawlaków, restauratorów z poznańskiej Śródki. Właśnie zadebiutowało książką Lubię, która zawiera fotografie z ich podróży i ponad 70 przepisów kulinarnych. Jan Pawlak nie obawia się, że książka się nie sprzeda: - Przepisy w niej zawarte przetestowali już goście naszych restauracji na Śródce - La Ruiny i Raju. Podobały się. Nie chcieliśmy wydawać książki w innym wydawnictwie, bo cenimy sobie niezależność i chcemy mieć od początku do końca wpływ na to, jak nasza książka będzie wyglądać. W 2017 roku Pawlakowie zamierzają wydać kolejną książkę. Tak jak poprzednia będzie książką podróżniczą, dokumentującą jedną z ich wypraw. 

Plakatów z Bogartem nie będzie

Poznański rynek książki ma jednak i swoje wady. Bronisław Kledzik: - Dopiero dwa lata temu powołano Poznańską Nagrodę Literacką. Dobrze, że ją wreszcie uchwalono, Warszawa od dawna ma swoje nagrody. Jarosław Borowiec: - W Poznaniu nie ma dużych targów książki. To smutne, bo trudno mówić o tożsamości miasta i regionu w tej dziedzinie. Tadeusz Zysk: - W Poznaniu nie ma dużych księgarni z tradycjami.

Księgarni z tradycjami, owszem, jak na lekarstwo, ale ciągle powstają nowe, choć rynek księgarski jest trudny. Od roku przy ulicy Szkolnej działa księgarnia "Odnowa", założona przez Pawła Iwańskiego i Rafała Roseckiego. Iwański przez wiele lat pracował w "Księgarni Powszechnej" mieszczącej się na Starym Rynku, a potem właśnie przy Szkolnej. Gdy upadła, postawił na swój własny biznes. - Siedemdziesiąt procent klientów to przypadkowi ludzie zmierzający na Stary Rynek, a tylko trzydzieści procent kupujących to stali klienci - uważa Iwański. Gdy otwierał księgarnię, marzyła mu się sprzedaż kryminałów. Wnętrze z czarnymi ścianami miały zdobić plakaty z Humphreyem Bogartem. - Rynek szybko zweryfikował moje marzenia. Musiałem ustawić również regały z innymi książkami - opowiada. W jego księgarni dobrze sprzedaje się literatura dziecięca, ale czytelnicy szukający książek z tego gatunku są wybredni. Szukają książek jednocześnie oryginalnych i ładnie wydanych. Iwański nie ukrywa, że wziął się za ciężki biznes: - Na razie do księgarni nie dopłacam, ale wiadomo, że nie da się tu tyle zarobić, ile na przykład w sklepie spożywczym - śmieje się.

Klient może przyjść z kawą

Księgarnia Bookowski mieszcząca się w poznańskim Zamku działa od trzech i pół roku i ma opinię wyjątkowej w mieście. - W swojej ofercie mamy książki, na których nam zależy. Takie jakie sami wybraliśmy lub jakie zasugerowali nam nasi stali bywalcy. Często sami te książki przeczytaliśmy - mówi Maria Krześlak-Kandziora, współwłaścicielka. I nie ukrywa: - To trudny biznes. Rynek jest niestabilny, nowości są szybko przeceniane, księgarze skarżą się na różne problemy, ale nie ukrywajmy - czerpiemy z tego "biznesu" sporo przyjemności. Lubimy naszą lokalizację - w Centrum Kultury Zamek, z którym współpracujemy przy okazji imprez literackich i filmowych.

Jej zdaniem księgarnia powinna być przyjazna. - Można do nas wejść z kawą kupioną w kawiarni na antresoli i pobuszować w regałach, porozmawiać z księgarzem. Połączenie kawy z książką jest zawsze dobre - uśmiecha się. Bookowski oferuje tytuły z tak zwanej wysokiej półki (powieści, ale też książki o sztuce). Jest też część antykwaryczna i dział z książkami dla dzieci. A także półtora regału książek, na podstawie których powstały przedstawienia teatru animacji i tomy poezji. Księgarnia sprzedaje książki ambitne, ale na półkach Bookowskiego można znaleźć też lżejsze gatunki: - Literatura służy przecież czasem do odpoczynku. Dlatego mamy w ofercie mądre czytadła, na przykład Amerykaanę Chimamandy Ngozi Adichie czy polskich pisarzy - Weronikę Murek, Łukasza Orbitowskiego. To świetne książki, które naprawdę szybko znikają z półek.

Małgorzata Wyszyńska

Cały tekst do przeczytania w styczniowym IKS-ie