Kultura w Poznaniu

Kultura Poznań - Wydarzenia Kulturalne, Informacje i Aktualności

opublikowano:

"Nic się tu nie dzieje". Łowcy, radiowcy i siostry w Nowym Jorku

Przed nami ostatni dzień festiwalu "Nic się tu nie dzieje". Na przekór ironicznemu tytułowi dzieje się tu, oj dzieje... 

. - grafika artykułu
"The first, the last"

Emocje przelane na wersy

"To były czasy, kiedy kazałeś Jay-Z czekać pół godziny na korytarzu na swoje wejście - a on czekał" - mówi Fat Joe, jeden z bohaterów filmu dokumentalnego "Stretch and Bobbito: Radio That Changed Lives".

Magazyn "The Source" uznał audycję młodych zapaleńców: didżeja Strecha Amstronga i prowadzącego Bobbito Garcię za najlepszą audycję radiową wszech czasów. Prowadzony w radiu uniwersyteckim program otworzył drzwi do kariery wielu współczesnym gwiazdom wielkiego formatu. W audycji pojawiali się m.in. Nas, Eminem, Jay-Z, The Notorious B.I.G.

Dokument autorstwa Garcii - jednego z twórców audycji - przedstawia spotkanie po latach w celu rekonstrukcji wspomnień i podsumowania działalności. Ma być też sposobem na ocieplenie relacji ze współprowadzącym niegdyś Strechem Amstrongiem - tuż przed zdjęciem programu z anteny ich stosunki stały się na tyle oziębłe, że uniemożliwiały wspólną pracę.

Garcia zestawia więc archiwalne materiały i zachowane nagrania z reakcjami niegdysiejszymi gości audycji. Lata dziewięćdziesiąte, kiedy powstawał program, jawią się w ich wspomnieniach jako czas szczerych intencji i autentycznych emocji.

Dokument bardziej niż zapis przeszłości jest rejestracją wspomnień współczesnych bohaterów sceny hip-hopowej.

Aleksandra Skowrońska

  • Pokaz specjalny: "Stretch and Bobbito: Radio That Changed Lives"
  • reż. Bobbito Garcia

Quo vadis?

Bohaterowie "The first, the last" - dwaj siwiejący już łowcy nagród, przemierzają Belgię w poszukiwaniu zaginionego telefonu komórkowego. Ich podróż, jak w przypadku każdego filmu drogi, obejmuje serię przypadkowych spotkań. Gilou i Cochise podążając za namierzonym sygnałem poznają m.in. mądrego staruszka - właściciela hotelu, Willy'ego i Esther - parę upośledzonych, bezdomnych młodych ludzi, którzy wierzyli w zbliżający się koniec świata oraz Jezusa, który na rękach miał stygmaty.

Bouli Lanners składa hołd wielu gatunkom. Fabuła filmu oparta jest na absurdzie i charakteryzuje ją czarny humor. Jednocześnie jednak odnajdziemy w "The first, the last" elementy melodramatu. Reżyser zadaje w nim pytania fundamentalne. Poszukiwania telefonu stają się poszukiwaniami ideałów. W jasny sposób mówi o najważniejszych wartościach, które w XXI wieku zostały przedefiniowane. Wskazuje na błędy, które można naprawić. Ale każe to zrobić teraz, bo nigdy nie wiadomo czy będzie jutro, później...

Monika Nawrocka-Leśnik

  • "The first, the last"
  • reż. Bouli Lanners

Coś poszło nie tak

Tracy (18 lat) i Brooke (30 lat) dzieli nie tylko różnica wieku, ale i osobowość i doświadczenie życiowe. Pierwsza jest wycofaną nastolatką z literackimi ambicjami, która dopiero co przyjechała na studia do Nowego Jorku, druga - skrajną ekstrawertyczką z tysiącem pomysłów na życie, z których żadnego nie doprowadza do końca, choć mieszka w tym mieście już jakiś czas. Poznają się w momencie, gdy ich rodzice mają zamiar wziąć ślub, a one zostać przyrodnimi siostrami.

W założeniu miała to być hiperboliczna historia o prawdziwie nowojorskim stylu życia, z celowo przerysowanymi postaciami i nadmiernie udramatyzowanymi scenami. Owszem, była, ale nic poza tym. Po reżyserze rewelacyjnej przecież Frances Ha (w tej roli zresztą Greta Gerwig, która tym razem wcielała się w rolę starszej z sióstr, Brooke) spodziewałam się czegoś więcej. O ile wcześniejsza, tytułowa Frances, była naprawdę wiarygodną postacią, z całym bagażem zmartwień 30-letniej singielki pragnącej spełniać swoje marzenia o tańcu, o tyle obie bohaterki najnowszego filmu Baumbacha irytowały już po upływie pół godziny, rozmowami o wszystkim i jednocześnie o niczym. Sytuację ratowało momentami absurdalne poczucie humoru, zwłaszcza w scenach rozgrywających się w domu byłego chłopaka Brooke, jednak nawet one były wydłużone do nieskończoności, tak jakby właśnie w tym momencie scenarzystom urwał się wątek. Ostatecznie całość wypadła przeciętnie i blado.

Coś poszło nie tak również jeśli chodzi o kwestie techniczne, bo z powodu problemów z uruchomieniem filmu widzowie Nowego Kina Pałacowego czekali na projekcję kilkadziesiąt minut. Festiwalowa publiczność okazała się jednak wyrozumiała, a wszelkie kłopoty związane z projekcją kwitowała ze sporym rozbawieniem. Kto wie czy nie większym, niż tym wynikającym z samego filmu...

Anna Solak

  • Sekcja Neon: Mistress America
  • reż. Noah Baumbach