Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

ALE KINO! Przywracając twarze ofiarom

Mimo że od zakończenia Holokaustu minęło 7 dekad, filmowcy wciąż czują potrzebę rozliczania tych przerażających wydarzeń. Dzięki urodzonemu w Hamburgu Kaiemu Wesselowi do głosu dochodzą także ofiary nazistowskiej eugeniki - projektu towarzyszącego obozowej zagładzie, w ramach którego zostało zamordowanych około 200 tysięcy chorych i niepełnosprawnych.

. - grafika artykułu
Kadr z filmu "Sierpniowa mgła", fot. materiały prasowe

W ostatnich latach powstały co najmniej dwa wybitne dzieła filmowe wracające do tematyki obozów koncentracyjnych. Pierwszym jest "Ostatni niesprawiedliwy" (2013) Claude'a Lanzmanna - dokument o Benjaminie Murmelsteinie, członku żydowskiej rady starszych, który współpracował z Niemcami, by w dogodnych chwilach móc pomagać swoim pobratymcom. Drugim jest obsypany nagrodami "Syn Szawła" (2015), w którym reżyser László Nemes, dzięki specyficznej pracy kamery oraz zredukowaniu historii do zaledwie jednego wątku - pragnienia pochowania syna przez członka Sonderkommando - przedstawił do bólu realistyczną wizję życia w obozowym piekle.

Kai Wessel w "Sierpniowej mgle" - adaptacji powieści o tym samym tytule autorstwa Roberta Nomesa - wybrał bardziej klasyczną, typowo fabularną formę. Bohaterem historii uczynił trzynastolatka Ernsta Lossę, który po kilku przykrych przygodach w internatach trafia do ośrodka psychiatrycznego, z adnotacją w papierach "niezdolny do przyswajania wiedzy". Tutaj chłopak nie ma większych problemów z przystosowaniem się do nowych warunków, zaprzyjaźnia się też z kilkoma współtowarzyszami niedoli. Jednak z czasem odkrywa, że dyrektor ośrodka przy wsparciu personelu poddaje uznanych za bezużytecznych dla niemieckiego narodu pacjentów przymusowej eutanazji. Wraz z młodszą o rok, chorującą na padaczkę dziewczyną o imieniu Nandl postanawia uciec z zakładu, a następnie udać się do Ameryki.

Zapewne przez warunki, w których przyszło mu żyć, Ernst jak na młodego buntownika okazuje się chłopcem niezwykle dojrzałym - w wielu sytuacjach umiejętnie obchodzi system, by pomagać najbardziej potrzebującym, choć ostatecznie niewiele może zdziałać, samemu przeciwstawiając się potężnej, wspieranej przez biurokrację oraz ludzi ślepo podążających za ideologią machinie zagłady. Wciąż ma nadzieję, że pewnego dnia przyjedzie po niego ojciec komiwojażer, mimo że nawet na wolności obaj będą mieli małe szanse na przetrwanie. Są bowiem Jeniszami - członkami grupy etnicznej uważanej przez nazistów za jedną z poślednich ras.

Po drugiej stronie barykady stoi dyrektor ośrodka dr Werner Veithausen, który z początku nie wydaje się złym człowiekiem. Jednak kiedy staje się odpowiedzialny za program przymusowych eutanazji, szybko wychodzi na jaw jego giętkość moralna. Bez wahania wykonuje swoje obowiązki, osobiście wybiera i dogląda pacjentów, również tych najmłodszych, wobec których wyraża nadzieję, że niedługo razem będą mogli zagrać w piłkę. Sam zaprzęga wyobraźnię w służbę machinerii zagłady - kiedy komory gazowe, a nawet aplikowanie trującego barbituranu okazują się zbyt kosztownymi sposobami na zabijanie, wymyśla tzw. dietę głodu, czyli karmienie pacjentów wyjałowionymi zupami warzywnymi, co z uwagi na brak witamin i minerałów po jakimś czasie prowadzi do głodowej śmierci.

"Sierpniowa mgła" to dość zaskakujące połączenie tematyki zbrodni nazistowskich z historią o dorastaniu. Świetnie zostało przedstawione wnętrze ośrodka - niektóre sceny, szczególnie te, w których niepełnosprawni pacjenci odnajdują w swoim towarzystwie odrobinę ukojenia, przypominają mieszankę "Dziwolągów" (1932) Toda Browninga i "Lotu nad kukułczym gniazdem" (1975) Miloša Formana. Jednak leżące na stołach operacyjnych martwe ciała dzieci nie pozostawiają wątpliwości co do tego, że ukazana w filmie historia ma swoje konkretne czas i miejsce.

Istnieją przynajmniej dwa powody, dla których "Sierpniowa mgła" powinna trafić do jak najszerszej widowni. Po pierwsze, reżyser bez ogródek pokazał, że za bezużytecznych czy szkodliwych uznawano ogromną rzeszę ludzi: nieuleczalnie chorych, niepełnosprawnych fizycznie i umysłowo, chorujących na padaczkę, depresję i manię, schizofreników, autystyków, osoby z zespołem Downa, miewających ataki agresji, chromych, ze zdeformowanymi organami, głuchoniemych, jąkających się, nawet zdrowe sieroty. Większość widzów będzie znała przynajmniej jedną osobę należącą do którejś z tych kategorii, co jest najlepszym dowodem na to, że za każdym razem, kiedy jakiś polityk zaczyna powoływać się na "wolę" czy też "dobro" narodu, powinna nam się zapalać czerwona lampka. Po drugie, film jest historią opartą na prawdziwych wydarzeniach, a Ernst Lossa jest postacią autentyczną. Takie filmy, jak "Sierpniowa mgła", symbolicznie przywracają twarze ofiarom, które przez dekady były wyłącznie częścią różnych statystyk.

Adam Horowski

  • Międzynarodowy Festiwal Filmów Młodego Widza "Ale Kino!"
  • "Sierpniowa mgła", 2016, reż. Kai Wessel
  • kolejny seans: 02.12, g. 17, Multikino 51