Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

Alicja w Krainie Teatralnych Czarów

Termin premiery "Alicji" wzbudził czujność. Kto mógł się odważyć na igranie z tradycją teatralną? Oczywiście - młodzież! 

. - grafika artykułu
fot. Piotr Bedliński / W kadrze

To licealiści z Klubu przy Wspólnej, pod opieką reżyserską Doroty Abbe i z pomocą Centrum Sztuki Dziecka w Poznaniu, zrealizowali ten spektakl. Rówieśników i dorosłych zaprosili, żeby przez scenę, niczym Alicja z Krainy Czarów przez króliczą norę, wejść do niedostępnego świata młodzieńczych rozterek i niepokojów, miejsca nie podlegającego logice zdarzeń, w którym nawet premiery teatralne odbywają się w poniedziałki.

Alicja wyprowadza się z domu na studia. Boi się wkroczenia w dorosłość, więc pakuje się opieszale. Zły nastrój powoduje, że każdy przedmiot, który wkłada do walizki, budzi w niej smutne wspomnienia. Gdy trzyma w dłoni prezent od staruszki cierpliwie tłumaczącej matematykę, żałuje, że wielu ważnych rzeczy jej nie powiedziała, bo się wstydziła. Dotykając point, przed oczami ma obraz srogiej nauczycielki baletu, która próbowała zniechęcić dziewczynkę do tańca. Kot Dziwak dyskutuje z Alicją, stara się odciągnąć ją od negatywnych myśli, udowodnić, że wyolbrzymia dramaty, przeinacza fakty i sprawić, by zaczęła postrzegać siebie jako rozsądną, wrażliwą i lojalną osobę.

Nawiązań kulturowych w spektaklu pojawia się wiele. Są: kłótliwe Bliźniaki, Biały Królik, Gąsienica, angielska herbatka. Ojciec przypomina Króla Kier. Nie zabrakło Kapelusznika, nazywanego tak ze względu na podobieństwo do Johnny'ego Deppa. Teatralnej Alicji też bliżej do filmowej, rezolutnej dziewiętnastolatki stworzonej przez Tima Burtona, niż małej, rozkosznej dziewczynki wymyślonej przez Lewisa Carrolla.

Jednak twórcy przedstawienia powstrzymali się przed efektowną Burtonowską plastycznością. Widowiskowość zastąpili minimalistycznymi środkami inscenizacyjnymi, przez co uwydatnili linię narracyjną i wyostrzyli problematykę. Akcja rozgrywa się na trzech podestach. W głębi pakuje się samotna Alicja. Przygląda się sekwencjom-wspomnieniom rozgrywającym się po bokach, z przodu sceny. Proste przedmioty zmieniają swoje znaczenie w zależności od sytuacji. Sofa w jednej ze scen służy do siedzenia, postawiona na boku w kolejnej przemienia się w drążek baletowy.

Alicje (w tę rolę w kolejnych epizodach wcielają się różne aktorki) z czerwonymi wstążkami we włosach, ubrane w białe bluzki i czarne, obcisłe spodnie, nie różnią się niczym od nastolatek, które mijamy codziennie na ulicy. W chwili zdenerwowania lub bezradności zdarza im się zakląć. Gdy młody widz obserwuje pełną świeżości i scenicznej nieśmiałości grę debiutantek, z łatwością utożsamia się z bohaterką, wychowującą się w cieniu starszej, zdolniejszej siostry, jedyną nie pijącą alkoholu na imprezie, czującą się winną rozwodu rodziców czy odrzuconą przez najbliższą przyjaciółkę.

Twórcy zrealizowali ujmująco szczery spektakl o dojrzewaniu. Stworzyli szczególną sytuację teatralną o odwadze młodych artystów, którzy na scenie pozwalają przemówić swojemu "wewnętrznemu kotu", nastoletnich widzów przyznających się, że to sztuka o nich, dorosłych gotowych, żeby otworzyć się na sekretny świat dzieci.

Maria Maczuga

  • "Alicja" w wykonaniu członków Klubu przy Wspólnej
  • opieka reżyserska: Dorota Abbe
  • Scena Wspólna
  • premiera: 10.04