Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

ANIMATOR. Festiwal różności

Za mną weekend z Konkursem Międzynarodowym krótkich metraży 13. Festiwalu Animator. W tym roku bój o Złotego Pegaza będzie szczególnie zacięty i nie sposób wskazać faworyta.

. - grafika artykułu
"Black Sheep Boy", reż. James Molle, fot. materiały organizatorów

Animator to dla mnie prawdziwe święto kina. Jako wielki miłośnik animacji i krótkiego metrażu czekam cały rok na ten jeden wyjątkowy konkurs. Prezentowane tytuły zawsze stoją na bardzo wysokim poziomie. Nic dziwnego, że poznański festiwal ma status kwalifikującego do Oscarów. W tym roku nastąpiła tylko jedna zmiana w stosunku do lat ubiegłych. Pierwszy pokaz konkursowy wyjątkowo zobaczyłem siedząc na własnej kanapie, a nie w sali kinowej. Pandemia koronawirusa nie przeszkodziła mi jednak dobrze się bawić i zobaczyć blisko 50 tytułów startujących w tegorocznym konkursie.

Zabawa kreską

Pierwszy set to mocne uderzenie. Większość tytułów przemawia do nas obrazem udowadniając, że nie zawsze dialog jest potrzebny do stworzenia ujmującej historii. Zabawna na pierwszy rzut oka Ties to obraz, który w nieskomplikowany sposób ukazuje łączące nas więzi. Prosta kreska ciągnąca się przez ekran doskonale symbolizowała połączenie między bliskimi. Kolejne sceny ukazały co się stanie, gdy ta więź jest za silna i nie można jej przerwać. Konsekwencje potrafią wtedy mocno zranić.

Gdy mowa o przemawianiu obrazem nie sposób pominąć Traces. Mamy tu piękną kreskę i zabawę grafiką. Autorzy przenoszą nas w przeszłość, gdzie do przeżycia niezbędne jest polowanie. Widzimy dramat dziewczyny, która postanawia się sprzeciwić panującym zasadom. Wszechobecna czerń i biel potęguje doznania, szczególnie w scenach zabijania. To jedyny moment, gdy na ekranie pojawia się czerwień. Niezwykle mocne i sugestywne kino.

Na wyżyny rysunku wzbija się natomiast Flow - podany w cudownej formie obraz o powietrzu. To zaskakujące, jak różnokolorowe kreski i muzyka mogą ukazać ten żywioł. Czujemy jego delikatność, lekkość, ale też siłę i potęgę. Genialne w swej prostocie i niezwykle hipnotyzujące doświadczenie.

Piękno dźwięku

Na festiwal wróciła jego zwyciężczyni z 2018 roku - Niki Lindroth von Bahr. Ponownie zaprezentowała musical z antropomorficznymi zwierzętami. I chociaż nie jest to już tak zaskakujące i świeże doświadczenie jak dwa lata temu, to jej nowy film nadal zasługuje na uznanie. Obrana konwencja sprawdza się i nie miałbym nic przeciwko temu, by artystka nadal podążała w tym kierunku.

Dźwiękiem bawi się także Ross Hogg w 4:3. Dostajemy tu piękną relację dźwięku z obrazem. Tuzin projekcji oddziałuje w rytm beatboxowych dźwięków. Zostały stworzone poprzez technikę malowania i wydrapywania bezpośrednio na taśmie 16 mm. Piękne połączenie starego z nowym.

Pisząc o muzyce grzechem byłoby pominięcie Swingu. To lekka i zabawna etiuda w jazzowych rytmach. Na zapleczu nawet naczynia zmywane są rytmicznie, a gdy niepozorna kucharka wychodzi na parkiet, zaczyna się prawdziwa zabawa.

Ważne tematy

Tegoroczny Animator nie unika trudnych tematów społecznych. Shannon Amen to obraz  wstrząsający zarówno pod kątem formy, jak i treści. Historia młodej kobiety niepotrafiącej odnaleźć się w otaczającej ją codzienności. Pełna bólu opowieść o braku akceptacji i poszukiwaniu tożsamości seksualnej. Podobny problem podejmuje Tamu. Tytułowa gospodyni domowa okazuje się transseksualnym mężczyzną. A wszystko to w społeczności marokańskich Żydów.

O bezsensowności wojny przekonamy się w czasie seansu Crossfire. Prosty kurdyjski pasterz nikomu nie wadzi i pragnie tylko wypasać swoje kozy. Niestety okrutna wojna dosięga także i jego niosąc ze sobą straszne skutki. Natomiast o humanizmie i dbaniu o ziemię dowiemy się z Machini. Kongijski obraz ukazuje jak staliśmy się trybikami w wielkiej machinie dążącej tylko do powiększania zysku, nie bacząc na konsekwencję.

Najbardziej wstrząsnął mną jednak dokument Just A Guy. Oparta na faktach historia kobiet zakochanych w Richardzie Ramirezie. Zabił, gwałcił i torturował wiele osób. Mimo to gdy trafił do więzienia zyskał duże grono wielbicielek. Kobiety opowiadają o swojej fascynacji mroczną stroną mordercy. Zastosowana animacja potęguje doznania, wywołując większy strach, a momentami wręcz obrzydzenie.

Trudny życia

Co się stanie, gdy zjawiskowy obraz połączymy z interesującą opowieścią? Otrzymamy genialne Physics of Sorrow w reżyserii Theodorea Usheva. Warstwa graficzna wprost zachwyca. Piękne, malowane ciemnymi kolorami obrazy doskonale korelują z mroczną historią. Dodać do tego należy jeszcze piękne, graficzne odwołania do mitologii. Lektor opowiada nam o swoim życiu, miłości, wojnie, radości i cierpieniu. Idealny przykład harmonii między tekstem a obrazem.

Genialną zabawę konwencją dostarczył nam też James Mole swoim Black Sheep Boy. Młody chłopak wyrusza w podróż szukając szczęścia. Film ten łączy animację ze światem gier wideo. Historia podzielona została na "levele", a wizualnie i dźwiękowo cofamy się do czasów 8-bitowych gier. Pod tą prostą formą kryje się prawdziwie poetycka opowieść o próbie przezwyciężenia trudów codzienności.

Ból przemijania

Francuska Riviera to interesujący wizualnie obraz starszego pana, który znudzony obserwuje przez lornetkę swoich sąsiadów. Na pozór sielanka, wszyscy odpoczywają, opalają się, a starszy mężczyzna spokojnie spędza popołudnie. Ostatnia scena (odwiedzin wnuczki) okazuje się mocnym uderzeniem. Dostrzegamy prawdziwy obraz sytuacji oraz ból i chorobę stojącą za zachowaniem bohatera. Wielkie brawa dla reżysera, który w umiejętny sposób przez cały seans pogrywał z widzem.

Problem starości porusza też Julia Orlik w swoim Jestem tutaj. Na naszych oczach odchodzi żona i matka. W ostatnich chwilach stara się jej ulżyć schorowany mąż oraz zapracowana córka. Sprzeczają się co do tego, jak powinni postępować. Wszystko prezentowane jest z ciekawej perspektywy. Przez cały czas kamera skierowana jest na łóżko chorej, obserwujemy więc jej agonię. Wszystko co słyszymy dzieje się w tle, a my dostajemy szczątkowe obrazy. Ten niecodzienny ruch powoduje, że jeszcze bardziej odczuwamy cierpienie i walkę kobiety.

Filmowy świat

Jestem tutaj to nie jedyny polski akcent w konkursie międzynarodowym. Na słowa uznania zasługuje też Kajetan Pochylski za Ostatnie Kino. Opowiada w nim historię swojego dziadka prowadzącego ostatnie kino oświatowe w Polsce. Wspomnienia i anegdoty bliskich to ogromna wartość tego filmu. Znakomitym uzupełnieniem jest wyjątkowe połączenie techniki cyfrowej i analogowej, narzędzia rysunkowe oraz malarskie. Nowoczesność współgra z przeszłością, stając się wzruszającym hołdem dla dziadka. Kolejny przykład jak forma doskonale może dopełnić historię.

Wandaland to z kolei ujmujący paradokument o fikcyjnym potentacie filmowym i jego parku rozrywki. Skojarzenia z Waltem Disneyem nie są przypadkowe. Nawet szata graficzna nawiązuje do wczesnych lat twórczości tego giganta. Słuchając opowieści o kultowym misiu będącym symbolem Wandalandu, każdy będzie widział przed oczami Myszkę Miki. Piękna gra konwencją.

Tegoroczny Animator stoi na bardzo wysokim poziomie. Pośród wielu dobrych tytułów znalazło się też kilka wybitnych, przewyższających większość pełnych metraży jakie widziałem w tym roku. Nie zdziwię się, jeżeli w jednym z konkursowych setów znalazł się film, który w przyszłym roku zagości na krótkiej liście nominacji do Oscarów. Ogromne brawa dla organizatorów za świetny dobór tytułów! Mamy tu niezwykle szerokie spektrum nie tylko animacji, ale całego kina. Różne style, konwencje, tematy - to wszystko znalazło się w tegorocznym konkursie.

Patryk Szczechowiak

  • Przeglądy konkursowe 13. MFFA Animator - krótki metraż
  • Kolejne pokazy:
  • Pokaz I - 5.10, g. 14, Kino Muza; 6.10, g. 10, online; 8.10, g. 10, online
  • Pokaz II - 6.10, g. 16, Kino Muza; 6.10, g. 14, online; 8.10, g. 12, online
  • Pokaz III - 6.10, g. 22, Kino Muza; 6.10, g. 20, online; 8.10, g. 14, online
  • Pokaz IV - 5.10, g. 12, online; 7.10, g. 14, Kino Muza; 9.10, g. 10, online
  • Pokaz V - 5.10, g. 16, online; 7.10, g. 18, Kino Muza; 9.10, g. 12, online
  • Pokaz VI - 5.10, g. 20, online; 7.10, g. 22, Kino Muza; 9.10, g. 14, online

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2020