Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

Dwóch panów w kapeluszach

W wielkim błędzie jest ten, kto sądzi, że do poznania muzyki Smolika i Keva Foxa wystarczy przesłuchanie ich wspólnego albumu. Bo choć przebojowe "Run" czy "Mind the bright lights" świetnie sprawdzają się jako ścieżka dźwiękowa pod romantyczny wieczór, to jednak z całą siłą uderzają dopiero na koncertach. Duet eleganckich panów w kapeluszach udowodnił to podczas piątkowego występu w Sali Wielkiej CK Zamek, będącego jedną z "rozgrzewek" przed premierą nowej płyty.

. - grafika artykułu
fot. Tomasz Nowak

Choć zameldowali się w Poznaniu wczesnym popołudniem, jeszcze poprzedniego dnia zbierali laury w Berlinie. Doszło tam do specjalnego wydarzenia - sesji na żywo dla prestiżowego YouTube Space. Dotąd żadnemu polskiemu wykonawcy nie udało się tam pojawić, a występ cieszył tym bardziej, że artyści obiecali zaprezentować swój najnowszy singiel zapowiadający ich drugi, tak wyczekiwany krążek. Jak powiedzieli, tak zrobili. Piosenka "Queen of hearts" pięknie zabrzmiała w berlińskim studiu, o czym można było przekonać się dzięki internetowemu streamingowi. Zarejestrowana w technologii 360 stopni wkrótce ma ucieszyć oczy wszystkich spóźnialskich, ale nawet największe wirtualne "fajerwerki" nie zapewnią takich przeżyć jak spotkanie z chłopakami vis à vis.

Zwłaszcza, jeśli ci dbają nie tylko o przemyślany repertuar i perfekcyjne nagłośnienie, ale również o wizualną oprawę swojej muzyki, dekorując ją blaskiem ciepłych świateł, magią stonowanych barw i gęstymi kłębami dymu. Pół godziny przed ich wejściem na scenę, w głośnikach rozległy się rozmarzone melodie z syntezatorów i ten kojący, kobiecy głos wprowadzający wszystkich w odpowiedni nastrój. Kto zna poprzednie dokonania Andrzeja Smolika, ten doskonale wie, że nikt tak jak on nie potrafi zadbać o chilloutową atmosferę, co pokazał już lata temu choćby w kompozycjach z Miką Urbaniak. Z drugiej strony, łącząc siły z Brytyjczykiem - wokalistą enigmatycznym, o mocnym i hipnotyzującym głosie - prezentuje przede wszystkim avant pop w typowo amerykańskim, rockowym wydaniu.

W przypadku tego projektu jego subtelna i elegancka elektronika zazwyczaj pełni rolę ornamentu. Jak pokazał również ten koncert, stanowi ona idealną przeciwwagę dla "rockowego uderzenia". Symbolizował je Fox miotający się z gitarą po scenie, w finałach kradnących serca utworów "Run" i "Mind the bright lights" starający się przekrzyczeć perkusję zdumiewającego ekspresją Aleksandra Orłowskiego. Po tak ekstatycznych momentach, między jednym a drugim łykiem swojskiego piwa, angielski wokalista śpiewał kontrastujące ballady, takie jak "Hollywood" (niestety bez Natalii Grosiak) czy absolutnie urocze "Help yourself", w którym ucieka w wysokie rejestry, przypominając w tym naszego poznańskiego Fismolla.

To właśnie w tych momentach jego charakterystyczny, zachrypnięty głos, doprawiony majestatycznym pogłosem, brzmiał najdoskonalej. Koncertowa aranżacja piosenki o rozpaczliwej ucieczce od dorastania, o znaczącym tytule "Little older", tak zresztą jak i nowego, dość "off-roadowego" singla "Królowa kier" (z chwytliwym, bardzo radiowym refrenem) stanowiła kwintesencję unikalnego stylu Andrzeja i Keva. Artyści najpewniej jeszcze przed wakacjami znów uraczą nas solidną porcją dojrzałego popu, którego naprawdę warto posłuchać. Dla pokrzepienia serducha...

Sebastian Gabryel

  • Smolik & Kev Fox
  • Centrum Kultury Zamek, Sala Wielka (ul. Święty Marcin 80/82)
  • 2.03