Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

ERA JAZZU. To jest country dla wszystkich ludzi

Klasyczne utwory country na jazzowo? Czy to się może udać? Kto posłuchał przed koncertem ostatniej płyty Johna Scofielda, ten wiedział, że to możliwe. Nie dziwi także, że występ zakończyła owacja na stojąco. A potem nastąpił ekscytujący bis z udziałem gościa specjalnego.

. - grafika artykułu
fot. Tomasz Nowak

To był kolejny pouczający i znakomity rozdział opowieści o tym co oznacza hasło "jazzowa gitara". Wszak tegoroczny festiwal Era Jazzu upływa - niby nieformalnie, ale jednak - głównie pod znakiem brzmienia tego instrumentu. To był też wieczór pełen zmiennych muzycznych nastrojów. Porywający, jeśli chodzi o wrażenia, zaś różnorodny, jeśli szukać źródeł granej tego dnia muzyki i nieoczywistych sposobów jej scenicznej prezentacji. Bo chociaż, co wiedzieliśmy jeszcze przed koncertem, głównym źródłem natchnienia dla Johna Scofielda była muzyka country, to na scenie przejawiała się ona w wielobarwnych i bardzo nieoczywistych interpretacjach.

Grammy

Sala Wielka CK Zamek wypełniona była w piątek do ostatniego miejsca, a bilety wyprzedały się podobno na trzy tygodnie przed koncertem. Jestem w stanie w to uwierzyć. Obcowaliśmy wszak z prawdziwym artystą, niekwestionowanym mistrzem swojego fachu. Jednym z najwybitniejszych na świecie. Stoi za nim wielka jazzowa tradycja, którą współtworzył, grając w ważnym momencie swej kariery z Milesem Davisem, ale też z Billy Cobhamem, Charlesem Mingusem, Dave'm Liebmanem i wieloma innymi. Wielka jest też historia jego solowych dokonań - to kilkadziesiąt, zazwyczaj bardzo cenionych, albumów, wydawanych od drugiej połowy lat siedemdziesiątych.

No i pewnie nie najmniej ważny jest fakt, że to artysta, który otrzymał niedawno dwie nagrody Grammy: właśnie za promowaną podczas festiwalu płytę "Country For Old Men" (w kategorii najlepszy album jazzu instrumentalnego) i za utwór "I'm So Lonesome I Could Cry" (najlepsze improwizowane solo jazzowe). Ten ostatni temat też oczywiście zabrzmiał w Poznaniu.

Mniej poważna

Przez wszystkie te wspomniane lata Scofield kreował nowoczesne brzmienie gitary: otwarte na współczesność, ale pełnymi garściami czerpiące z jazzowej tradycji. Granie zazwyczaj raczej powściągliwe niż skłonne do przegadania. Wysmakowane i wyrafinowane. Tak też brzmi jego gitara na najnowszej płycie. Tak też brzmiała na koncercie. Nie boi się on epickich szarż, dłuższych solówek, ale tylko wtedy, gdy służy to budowaniu napięcia. Nie wzdraga się również przed wzięciem na warsztat - uważanej przez wielu za, powiedzmy, mniej poważną - muzyki country. Zwłaszcza, że ma co zaproponować w jej własnym odczytaniu. Inna sprawa, że mamy do czynienia z utworami autorstwa amerykańskich klasyków: Jamesa Taylora, Hanka Williamsa, Dolly Parton, Merle Hagarda, wreszcie Johnny'ego Mercera czy - z zupełnie innego pokolenia - Shanii Twain. Scofield potrafi stworzyć z tych kompozycji fascynującą całość, która - oczywiście i na szczęście - podczas koncertu brzmi nieco inaczej niż z płyty, ożywa w kwiecistych improwizacjach, zyskuje więcej spontaniczności i dynamizmu.

Z dystansem

Bohater piątkowego koncertu postępuje nieco inaczej niż miało to miejsce w przypadku innego geniusza jazzowej gitary, Billa Frisella. Ten, dwie dekady temu, popadłszy w zachwyt nad muzyką country, stworzył kontrowersyjną zdaniem niektórych, choć zabójczo ujmującą płytę "Nashville". Swoje granie wyraźnie osadził wówczas w owej "kowbojskiej" tradycji i estetyce.

Tymczasem Scofield się nią inspiruje, ale też wyraźnie traktuje ją na dystans. Owszem, raz po raz zagra jakiś temat, a nawet cały utwór w stylowym country, ale często wpisuje go w swoją stricte jazzową gramatykę. A stylistycznych prób jest tu wiele: niektóre tematy artyści przymierzają do grania post-bopowego, inne do idiomu bluesowego czy "bluesującego" albo do balladowych klimatów. Gitara Scofielda w wielu momentach jakby zastępowała wokalistę - śpiewa, gada, gawędzi. Chociaż bardzo chętnie wypuszcza się też w dalekie improwizacje. Czujnie wspierają go partnerzy: świetny Bill Stewart na perkusji, Vincente Archer na kontrabasie oraz Sullivan Fortner na fortepianie i organach Hammonda.

Dla "starych ludzi"?

Scofield wraz ze swymi partnerami gra więc z amerykańską tradycją. Gra z kodami kulturowymi, stereotypami i skojarzeniami. Czasami jakby celowo usypia słuchaczy w poprawnym brzmieniowo, stylowym, zgoła "oldskulowym" country, by po chwili wytrącić ich z błogiego ukołysania zaskakującą frazą biegnącą w poprzek country'owej tradycji - i oczekiwaniom. Nie przypadkiem lider igra też z tytułem oscarowego filmu braci Coen. "Country For Old Men", a więc muzyka (country) dla starych ludzi czy może raczej kraj dla starych ludzi? A może to tylko "starzy ludzie", z odpowiednim zasobem wiedzy, potrafią dziś odkryć wszystkie owe kody kulturowe, ukryte znaczenia, jakie niosą ze sobą amerykańskie szlagiery?

Nawet jeśli tak, to z całą pewnością erudycyjna znajomość amerykańskiej tradycji nie była niezbędna do tego, żeby zachwycić się naturalnością, lekkością i siłą muzykowania tego świetnego kwartetu.

Kwintet

I kiedy po dwóch godzinach koncertu artyści schodzili ze sceny, wydawało się, że wszystko zostało już powiedziane. Okazało się jednak, że najlepsze pozostawili na bis. Historia koncertów Johna Scofielda w Poznaniu nie jest długa, za to obfituje w szczególne smaczki. Pamiętamy, że po raz pierwszy przybył tu 22 lata temu w duecie z Larrym Coryellem na festiwal Poznań Jazz Fair jako nagłe zastępstwo, zaproszeni ledwie na dwa dni przed koncertem! Tym razem artysta przedłużył ponoć swą europejską trasę, która początkowo miała kończyć się dzień wcześniej w Pradze. Ten koncert zapamiętamy jednak również z uwagi na wspomniany bis. Oto bowiem na scenę z kwartetem wyszedł niespodziewanie wieloletni przyjaciel i wielokrotny artystyczny partner Scofielda - John Medeski, który w sobotni wieczór gra koncert w Blue Note. Na tych klika minut zespół stał się kwintetem, organy Hammonda wtedy dopiero zabrzmiały prawdziwie porywająco, a publiczność wiwatowała.

Tomasz Janas

  • Era Jazzu, Aquanet Jazz Festival
  • John Scofield
  • Sala Wielka CK Zamek
  • 7.04