Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

Młodość znaczy dojrzałość

Prawdziwą muzykalność, świetne umiejętności techniczne i przejmującą zdolność do twórczej zborowej kreacji zaprezentowali w sobotę członkowie zespołu Stanisław Słowiński Quintet. Potwierdzili, że są niewątpliwą nadzieją polskiego jazzu.

. - grafika artykułu
fot. Tomasz Nowak

JazZamek to cykl koncertów, w ramach którego prezentują się zarówno artyści doświadczeni i bardzo uznani (grali tu np. bracia Olesiowie), jak i młodsi wykonawcy, czasami goszczący w Poznaniu po raz pierwszy. Tak właśnie było w minioną  sobotę, kiedy to w Sali Wielkiej Zamku zagrał Stanisław Słowiński Quintet. Tworzą go instrumentaliści stosunkowo młodzi, ale mający w dorobku już sporo dokonań - i sporo nagród, na czele z tymi zdobywanymi na Jazz Juniors i Konkursie Skrzypcowym im. Zbigniewa Seiferta. Zwracam na to uwagę, gdyż poznański koncert był znakomitą - i udaną - weryfikacją owych sukcesów. Był nade wszystko świetną sceniczną prezentacją materiału z wydanej niedawno debiutanckiej płyty zespołu "Landscapes Too Easy To Explain".

Uniesienie

Skrzypce to bardzo wymagający, ale i charakterystyczny brzmieniowo instrument. W tradycji  i współczesności jazzu ma swe ważne miejsce. Również historia polskich skrzypiec jazzowych to piękna opowieść: od genialnego Zbigniewa Seiferta przez Michała Urbaniaka, Krzesimira Dębskiego, Henryka Gembalskiego po Adama Bałdycha czy Mateusza Smoczyńskiego. To oczywiście ledwie skrócona, przykładowa lista.

Wydaje się, że Stanisław Słowiński bez kompleksów dopisuje do niej swoje nazwisko. Oczywiście, jest jeszcze na początku drogi i wiele jeszcze przed nim, ale słychać już - i widać - że jest muzykiem ukształtowanym, świadomym dokonywanych wyborów, potrafiącym określać się wobec wspomnianej wielkiej przeszłości i udanie próbując budować własny muzyczny język. Dlatego też właśnie wspomniałem o tej pięknej linii polskich jazzowych skrzypiec. Trudno bowiem nie odnieść wrażenia, że Słowiński w wielu fragmentach koncertu, w wielu aspektach swej artystycznej wypowiedzi odwołuje się (świadomie i bardzo udanie) szczególnie do dokonań Seiferta. Granie tego ostatniego pełne pasji, twórczego uniesienia, uduchowione i chropowate jednoczenie zdaje się być punktem orientacyjnym dla młodego skrzypka. Wyciąga on z tej nauki piękne wnioski.

Akcenty

Kwintet Słowińskiego to wszakże pięć intrygujących osobowości - przekonuje o tym zarówno przesłuchanie debiutanckiego krążka zespołu, jak i sobotni koncert. Słuchacz odnosi wrażenie, że artyści świetnie się rozumieją i dobrze się ze sobą czuja na scenie. Ale też że mogą wzajemnie od siebie wymagać, bo poza niewątpliwymi kompetencjami wykonawczymi czy warsztatowymi dysponują również niezbędną wyobraźnią, wrażliwością i gotowością brania na siebie artystycznej odpowiedzialności.

Bo też lider nie rezerwuje zawsze najważniejszego miejsca dla siebie, zostawia przestrzeń pozostałym muzykom, co jakiś czas w trakcie koncertu schodząc nawet gdzieś w bok sceny. A wówczas akcenty się przesuwają. Ton nadaje na przykład lubiący nieco zwichrowane, z charakterem zagrane partie trębacz Zbyszek Szwajdych albo niezwykle przejmująco, to pastelowo, impresjonistycznie, to wyraziście i dynamicznie grająca pianistka Katarzyna Pietrzko. Rytmiczną podstawę współtworzyli kontrabasista Justyn Małodobry i perkusista Maksymilian Olszewski.

W trakcie koncertu usłyszeliśmy zarówno kilka utworów pochodzących ze wspomnianej promowanej tu płyty "Landscapes Too Easy To Explain", jak i parę kompozycji jeszcze nowszych, które nie znalazły się na krążku.  Zwiastowały mądrych instrumentalistów, potrafiących swobodnie czerpać z nieprzebranych  zasobów jazzowego dziedzictwa i umiejących układać, w odniesieniu do nich, własną opowieść. Opowieść zadziwiająco przemyślaną, konsekwentnie konstruowaną i więcej niż sprawnie wykonywaną. Może była nieco zbyt mało spontaniczna, zbyt mało - właśnie - szorstka i młodzieńcza, za to świetna pod względem formalnym, pod względem budowy, stopniowania napięcia.

Scena

Wirtuozeria czy bardzo wysokie kompetencje instrumentalne nie są tu oczywiście  na szczęście, głównym sensem muzykowania, a jedynie warunkiem wstępnym do wspólnego, zbiorowego budowania całości. Bo najbardziej uderzające w twórczym przekazie kwintetu jest właśnie to, że jest to wspólna kreacja. Każdy zna tu swoje miejsce, ale to znaczy też, że potrafi powściągać swoje ambicje dla końcowego efektu. Wydaje mi się to szalenie ważne i bardzo symptomatyczne, bo to chyba na tym zasadza się porozumienie między muzykami kwintetu.

W sobotni wieczór organizatorzy z CK Zamek zrezygnowali z tradycyjnej sceny. Członkowie zespołu, mówiąc wprost, stanęli na podłodze sali, bez podwyższenia, otoczeni jedynie sprzętem nagłaśniającym i delikatnie z góry oświetlani. Myślę, że ten dobry pomysł niejako współtworzył szczególną, kameralna atmosferę koncertu, i że dzięki temu lepiej słuchało się tej znakomitej muzyki.

Tomasz Janas

  • JazZamek #5: Stanisław Słowiński Quintet, promocja płyty "Landscapes Too Easy To Explain"
  • Sala Wielka CK Zamek
  • 4.02