Tab_s jest tomem nieudanym konceptualnie. Można zobaczyć i przekonać się jak niebezpieczna jest fascynacja frazą zbliżoną do prozy poetyckiej. Widać, że Kulikowska stroni od metaforycznego języka poetyckiego, uciekając w stronę zaufania przypadkowej frazie. Może brakło wyczulenia na detal albo krytycznego ucha poetyckiego, bo technika jaką obrała zawodzi. Zamiast manifestów czy surrealnych odczytań codziennej mowy pojawia się banał i przewidywalność. Nie udało się autorce uzyskać poziomu abstrakcji, w jakim swoje wiersze tworzy choćby Genowefa Jakubowska - Fijałkowska. Daleko jej też do wydawanej także w Poznaniu Małgorzaty Lebdy, czy do niedawno opublikowanego poematu pisanego pozornie przypadkowym językiem - Sekwoi Ewy Ledóchowicz. Lektura nowego tomiku Kulikowskiej może być poglądem na to, co dla autorów nurtu liryki społecznie zaangażowanej oznacza nowoczesne pisanie. Niestety wtórność tego wyboru i pewna niezamierzona surowość tekstów zbytnio odkrywa źródła fascynacji.
Katalog błędów rozpoczynać może sposób, w jaki w Tab_s kształtowane jest podejście do odbiorcy. Nastawienie na konflikt, zaufanie, że na pewno wystąpi, że jest obecny w pakcie czytania zawodzi. Kulikowska uznaje, że negowanie pozycji odbiorcy jest istotniejsze niż wykształcenie sytuacji lirycznej. Tym samym szybko ucieka programowane napięcie. Jak w żryj to, jak żre ciebie: "wstydzisz się przyznać. Wczoraj na chujowej randce deklarowałaś:/ feminizm, pacyfizm i resztę gamy pojęć./ moment, w którym wyciszasz dźwięk, by dokręcać w sobie/ śrubkę za śrubką, aż zapłaczesz: czy wiedziałaś, że ten mechanizm/ musi działać".
Aż nazbyt sporo pretensji, wykreowanych problemów, tropów frazeologicznych, by skonstruowane w ten sposób teksty mogły działać. Często tendencja ta powtarza się w całym tomie. Problemem dla Kulikowskiej jest też redakcja fraz, z których korzysta. Niektóre pozostawione surowo, jak przypadkowe zasłyszenia stoją zaraz obok przekształcanych pospiesznie frazeologizmów, metafor, którym odbierane jest pierwotne znaczenie. Taka próba postępowania z językiem, znana przecież poznańskiemu miłośnikowi poezji doskonale, bardziej przynależy slamowi poetyckiemu niż złożonemu świadomie tomikowi. Próba manifestacyjnego stawania w obronie jednostki, jej autentyczności ( "tak długo próbowałam wygrzebać spod paznokci brud chłopskiego pochodzenia. gruda po grudzie" z patrz), jest tematem, wokół którego skomponowany został cały tomik. Jego lektura nie przynosi odpowiedzi, w jaki sposób poetyckie odkrywanie mogłoby odpowiedzieć na pospiesznie klecone frazy protestacyjne. Tomikowi brakuje jakiejś gradacji, umiejętnie przeprowadzonego stopniowania albo decyzji, że akt domagania, tragiczny i niewypełnialny stanie się sam w sobie poetycką atrakcją.
Tab_s to najsłabszy z wydanych przez WBPiCAK w tym roku poetyckich zbiorów. Stanowi przestrogę dla zbyt łatwego chwytania się nowoczesnych tropów poetyckiego frazowania, korzystania z publicystyki i dyskursów feministycznych czy anarchistycznych. Szkoda, że teksty te nie zaczekały nieco, by sprawdzić najpierw swoją skuteczność i uciec od banału i językowej przewidywalności. Zbyt wiele tu także fascynacji znanymi już poetami z poznańskiego wydawnictwa - Mansztajnem, Kopytem, Sendeckim. Jeśli te powiązania pozostawić tak widocznymi, to warto, by przybrały formę dedykacji, a nie kopiowania. Liczę, że Kulikowska rozwinie swoje językowe umiejętności i w kolejnym tomie przedstawi nie tylko kalki współczesności, ale także propozycję jej opisu.
Michał Pabian
- Justyna Kulikowska, Tab_s
- wydawnictwo WBPiCAK
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2020