Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

Noc rozgorączkowanych głów

Piątkowy wieczór w hali MTP jednoznacznie pokazał, kto jest niekwestionowanym królem poznańskiego hip hopu. Wielka feta z okazji 40. urodzin rapera Peji przeciągnęła się aż do drugiej w nocy.

. - grafika artykułu
Fot. Tomasz Nowak

Jak sam przyznaje, nie czuje się na tyle, ile ma w dowodzie. Twierdzi, że tym bardziej nie ma jeszcze najmniejszej ochoty na robienie podsumowań. Dla Peji to jeszcze nie ten czas. Pokazała to nie tylko jego ostatnia płyta "DDA", ale również specjalny, długo zapowiadany koncert "Hip Hop Fever" na Targach, który choć miał charakter jubileuszowy, to na pewno nie był żadnym benefisem. Zwłaszcza, że właśnie podczas tego występu, w niewiele ponad pół roku po premierze nowego albumu, poznaniak zaprezentował premierowe utwory, które lada moment trafią na półki sklepów muzycznych w postaci krążka pt. "Remisja" realizowanego z producentem Brahem.

Dla fanów "Rycha" prezentacja jeszcze niewydanego materiału była najlepszym prezentem pocieszenia - w końcu to właśnie 2 grudnia miał trafić w ich ręce. Na przesunięcie daty premiery wpłynęło wiele kwestii. Życiowych problemów - wzorem rozwinięcia tytułu płyty - "Dorosłego dziecka alkoholika". W ostatnich tygodniach raper nie ukrywał, że mimo wieloletniej walki ze swoim nałogiem, w pewnych momentach przychodzą kryzysy, które potrafi spotęgować choćby zwykłe przeziębienie. Mając świadomość, z jak imponującą konsekwencją raper walczy ze swoimi demonami - rok po roku wydając kolejne, najczęściej udane albumy i grając obszerne trasy koncertowe - jego urodzinowy koncert mógł wydać się wręcz symboliczny. Korki od szampana nie strzelały, był za to hip hop na najwyższym poziomie.

Po rozgrzewce w postaci dwudziestominutowego występu undergroundowców Bandury i CrackHouse, scenę przejął Dudek, Kłyza i Warunia z Miejskiego Sortu. Ich równie krótka, choć bardzo treściwa prezentacja wydanej w ubiegłym roku "Gry wszystkich miast" była dobrą przystawką przed koncertem warszawskiego projektu Dixon37, który dokładnie tydzień temu świętował premierę nowej płyty "Krew za krew". Najnowsze, jeszcze bardziej bezkompromisowe utwory Kafara, Resta, Safula i Michrusa udowodniły, że - wzorem jednego z tytułów - "Dix is on tour". Na pół godziny przed występem jubilata trzy wersy z jeszcze gorętszego krążka "Swój chłopak" dorzucił jeszcze Żary, którego z pewnością kojarzy wielu fanów ulicznego rapu nie tylko w stylu Peji, ale i duetu Hemp Gru, który był jednym z kilkudziesięciu gości, którzy uświetnili wydarzenie.

Choć premierowe wykonania utworów z długo oczekiwanej, dziś już bardzo obiecująco zapowiadającej się "Remisji" wydawały się być najistotniejszą częścią tego koncertu, to jednak trudno nie wspomnieć o wielu innych jego momentach, w których gwieździe wieczoru towarzyszyli kolejni raperzy z hip hopowej plejady. Co by nie powiedzieć o zrzynającym z Eminema raperze Kaenie, to trzeba przyznać, że ich wspólne wykonanie piosenki "Nie ma miejsca" było jednym z najmocniejszych momentów całego "Hip Hop Fever". Podobne wrażenie wywołał "Nowy level ulicy" zagrany z Lukasyno i "Pozwól mi żyć", w którym za refren odpowiada charyzmatyczny Glaca z metalowego zespołu Sweet Noise. Znaczące jest, że finałowy koncert poznaniaka, również z udziałem Sokoła, Piha czy szalonej toruńskiej załogi PTP, przeciągnął się o całą godzinę. W tym wypadku rozszerzenie tytułu piosenki Peji "PRR" wydaje się być jego najtrafniejszym podsumowaniem.

Sebastian Gabryel

  • Hip Hop Fever. Koncert z okazji 40. urodzin Rycha Peji
  • Międzynarodowe Targi Poznańskie, Hala nr 2 (ul. Głogowska 14)
  • 2.12