Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

PROSTO Z EKRANU. Przyroda broni się sama

Nie do końca wiadomo czym film Krzysztofa Sarapaty i Tomasza Kotasia miał różnić się od wszystkich innych opisujących przyrodę i rządzące nią prawa. Choć sam w sobie niczym nie zaskakuje, nadal jest jednak wart zobaczenia. Choćby dla odkrycia prawdziwych skarbów Małopolski, na co dzień niewidocznych dla nas, mieszkańców miast.

. - grafika artykułu
fot. materiały dystrybutora

W Małopolsce, niedaleko słynnych Wadowic, na 26 kilometrze rzeki Skawy powstaje zapora wodna, która po uruchomieniu zaburzy odwieczny porządek natury. Woda, która zostanie nagromadzona w tym miejscu, zaleje obszar blisko tysiąca hektarów, w krótkim czasie wpływając na życie tysięcy istnień. Mowa tu nie tylko o ludziach, ale przede wszystkim o zwierzętach, które w miejscu nienaruszonej przyrody stworzyły unikalny ekosystem, podziwiany w tej części Europy.

"Z nurtem życia" to klasyczny film przyrodniczy, z malowniczymi kadrami przedstawiającymi przyrodę i monumentalną muzyką, podkreślającą jej siłę i piękno. A także - jakżeby inaczej - z kojącym głosem Krystyny Czubówny w tle, wyjaśniającej nam kolejne sceny i specyfikę pokazanych w nich gatunków. Bohaterami są tu zwierzęta - w pierwszych sekwencjach ptaki, następnie ssaki i owady. Ale i ludzie. Konkretnie jedna bohaterka - Anna Michalik. Kobieta, która jako jedyna nie została jeszcze przeniesiona w inne miejsce, od 30 lat żyjąc na walizkach, niepewna kiedy przyjdzie jej opuścić miejsce, w którym spędziła całe swoje życie.

Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie poczucie przypadkowości i pośpiechu, towarzyszące widzowi podczas godzinnej projekcji. Przypadkowa wydają się tu i kolejność prezentowanych gatunków, i towarzysząca im narracja, i ułożenie poszczególnych sekwencji. Jeśli zaś chodzi o pośpiech, wrażenie to potęgowane jest przez ulotność scen, które niekiedy aż proszą się o przytrzymanie w kadrze, czasem ucinane jeszcze w trakcie ruchu, w najmniej odpowiednim momencie. W efekcie film, który z natury (nomen omen) rzeczy miał ukazywać urodę i spokój, jaki zawiera w sobie dzika przyroda, stał się trochę jakby teledyskiem, wymagającym od widza nieustannego skupienia uwagi. Żeby tylko zdążyć się przyjrzeć czapli siwej albo dudkowi, żeby móc zapamiętać ubarwienie latolistka cytrynka... Nie ma to nic wspólnego z kontemplacją, jakiej oczekiwalibyśmy od produkcji tego typu. Niestety.

Mimo to fanom gatunku i tak polecam zobaczyć ten film. Być może sprawi, że następnym razem podczas urlopu zamiast do Krakowa czy Wieliczki wybierzemy się nad Skawę, żeby na własne oczy zobaczyć i odkryć jej bezdyskusyjne piękno.

Anna Solak

  • "Z nurtem życia"
  • reż. K. Sarapata, T. Kotaś