Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

Siła kobiecej wspólnoty

W trzech językach, jednym głosem... ruchem, symbolem i dźwiękiem członkinie Teatru Emigrant przedstawiły historię mitycznej Kasandry. Filtrując ją przez własne doświadczenia, stworzyły w Baraku Kultury uniwersalną opowieść o sile kobiet.

Postaci w długich, powłóczystych i kolorowych szatach tańczą na scenie. - grafika artykułu
fot. Anna Krotofil

Kasandra to postać z mitologii greckiej, trojańska królewna, którą zakochany Apollo obdarzył darem jasnowidzenia, jednak gdy ta nie odwzajemniła jego uczucia, sprawił, że nikt nie wierzył w jej przepowiednie. Z tej zazwyczaj drugoplanowej postaci Łesia Ukrainka, ukraińska pisarka epoki modernizmu, uczyniła bohaterkę swojego dramatu. Trudno jednak wskazać jedno literackie źródło spektaklu. Poza dramatem Łesi Ukrainki Olha Hryhorash, reżyserka Kasandry i założycielka Teatru Emigrant, powołuje się na utwór niemieckiej pisarki Christy Wolf z 1987 roku o tym samym tytule oraz na bestsellerową Czułą przewodniczkę Natalii de Barbaro. Ta ostatnia służy reżyserce nie jako inspiracja treściowa, a symboliczna - zaczerpnięto z niej symbol zasznurowanej gorsetem kobiety. I chociaż mam wrażenie, że powołanie się na Czułą przewodniczkę jest zbędne, bo gorset to czytelny i powtarzany znak społecznej opresji i zniewolenia kobiet, to jednak książka de Barbaro stała się punktem wyjścia do stworzenia głównego i najmocniejszego rekwizytu spektaklu, czyli modelu klatki piersiowej. Jak mówi Olha Hryhorash, to właśnie za żebrami kryją się serce i dusza, a ich blokowanie zdaje się być najsurowszą karą.

Początkowo model klatki piersiowej pojawia się na scenie w naturalnych wymiarach - aktorki wieszają go na ścianach, nakładają na siebie i pozują z nim w różnych konfiguracjach. W drugiej części spektaklu zastępuje on konia trojańskiego. Ogromnych rozmiarów klatka więzi Kasandrę, która nie może wyrwać się z narzucanych na nią ograniczeń. Analogicznie do dramatu Łesi Ukrainki, pod koniec którego Kasandra zdejmuje diadem i łamie pastorał, w spektaklu Teatru Emigrant bohaterka opuszcza więzienie z żeber, zamieniając się miejscami z, krążącymi wcześniej wokół, zmorami, przeszkodami i konwenansami. Tym samym Kasandra rezydentek Baraku Kultury staje się opowieścią nie tyle o wojnie i przeznaczeniu, co o kobiecej potrzebie wolności.

Teatr Emigrant nie pierwszy raz sięgnął po mitologię. Podczas niedawno wystawianego spektaklu Żywot nawiązywał do tradycji słowiańskiej, tym razem do antycznej. W centrum zainteresowania zawsze jednak stawia kobiety - ich los i trud, determinowany historycznie, społecznie i biologicznie. Tematyka projektów Teatru Emigrant jest naturalną kontynuacją doświadczeń jego członkiń oraz ich grupowej, międzynarodowej, kobiecej tożsamości. Aktorki mają w większości ukraińskie i białoruskie pochodzenie, a trwająca za naszą wschodnią granicą wojna i sytuacja polityczna wpływają na kształt realizowanych przez nie spektakli. Ukłonom artystek, które kończyły występ, towarzyszyła wyświetlana w tle lista historycznych konfliktów sygnalizująca fakt, że bez względu na to, czy mówimy o starożytności, czy o współczesności, to właśnie kobiety są niedostrzeganymi ofiarami i bohaterkami wojny, mierzącymi się z jej nieludzką rzeczywistością poza polem walki. Jak zauważają artystki, to właśnie w kobiecych rękach leży podtrzymywanie codzienności, niemieszczącej się w wojennej narracji.

Spektakle Teatru Emigrant realizowane są w języku ukraińskim, białoruskim i polskim. Kasandra jest jednak pierwszym, w którym połączono na scenie trzy języki, przede wszystkim z myślą o polskiej publiczności. Udało się to artystkom zrobić w sprawny sposób - niektórzy widzowie i widzki dostali tekst na kartkach, a pozostali mogli korzystać z ekranu przy scenie. Pewnie okazałoby się to niewystarczające, gdyby podstawą spektaklu były dialogi, ale w przypadku Kasandry słowa tylko zarysowywały fabułę, a ważniejsze od nich okazywały się symbole, taniec i ruch. Choreografia Olhy Kebas była jednym z mocniejszych elementów spektaklu. Wyrażała osaczenie, bezsilność bohaterki, a ostatecznie jej ogromną siłę i zbiorową, kobiecą gotowość do walki. Scena tańca wszystkich aktorek, bez względu na grane przez nie postaci, z towarzyszącymi jej bojowymi okrzykami do muzyki skomponowanej przez Jacques'a de Chiffona, była ważnym wyrazem wspólnotowości.

Olha Hryhorash, mimo że ma największe doświadczenie sceniczne w zespole, przesunęła światła reflektorów na pozostałe członkinie Teatru Emigrant. Sama nie występowała, wzięła natomiast na barki niełatwe zadanie połączenia tekstów literackich oraz muzyki i choreografii, które choć inspirowane tą samą historią, pierwotnie powstały jako oddzielne byty. Koordynowała wszystkie etapy pracy nad spektaklem, formując spójny i dopracowany efekt. Kasandra udowadnia, że Teatr Emigrant wykreował już swój artystyczny język - pełen niedosłowności, nawiązań do tradycji i literatury, przemyślanej symboliki strojów, scenografii i gestów.

W kulturze Kasandra jest często metaforą czarnowidztwa, w spektaklu jednak bliżej jej do symbolu lekceważenia głosu kobiet. Żebrowe więzienie, w które wpędziła bohaterkę wojna i uprzedzenia innych, uznać można za narzucanie kobietom konkretnych ról i uniemożliwianie im dojścia do słowa. W Kasandrze Teatr Emigrant przywraca bohaterki na karty historii. Można byłoby wytknąć spektaklowi brak niektórych ważnych wątków mitu, m.in. wątpliwości, na ile Kasandra przepowiada przyszłość, a na ile ją tworzy, rozterek jednostki w profetycznym obłędzie czy refleksji na temat bezcelowości działań. Jednak to nie one były najważniejsze w tej scenicznej opowieści. W rękach Teatru Emigrant syndrom Kasandry stał się uniwersalnym zjawiskiem, łączącym wszystkie pokolenia kobiet, poza konkretnym czasem i miejscem.

  • Spektakl Kasandra Teatru Emigrant
  • Barak Kultury
  • recenzja z 4.02
  • następny pokaz: 10.03, g. 18

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2024