Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

WIENIAWSKI 2016. Temperament i wrażliwość

Zmagania skrzypków podczas XV Międzynarodowego Konkursu Skrzypcowego im. Henryka Wieniawskiego zwróciły uwagę melomanów z całego świata na Poznań. Transmisje internetowe uwidoczniły emocje towarzyszące konkursowi - liczne dyskusje, spory i debaty na temat gry młodych skrzypków pozwoliły na pozytywną refleksję, że sztuka jest dla nas ważna. Wyniki kolejnych etapów rozgrzewały internautów do czerwoności, a ostateczne rozstrzygnięcie zaskoczyło chyba wszystkich. W myśl sentencji Finis coronat opus z ogromną ciekawością słuchałam koncertu laureatów. Czy rzeczywiście decyzje jury była aż tak kontrowersyjne?

. - grafika artykułu
Veriko Tchumburidze - zwyciężczyni 15. Międzynarodowego Konkursu Skrzypcowego im. H. Wieniawskiego. Fot. Towarzystwo im. H. Wieniawskiego

Koncert rozpoczął się Polonezem D-dur Wieniawskiego w wykonaniu Ryosuke Suho (7 miejsce). Tak znamienna dla utworu elegancja i wdzięk, a także polski charakter dzieła, w wykonaniu Suho nie zostały dobrze przekazane. Skrzypek grał ładnym dźwiękiem, rozumiał budowę dzieła, jednak w jego Polonezie nie było polotu i napięcia. Może to zmęczenie konkursem? Pięknie za to zaprezentowała się Maria Włoszczowska (6 miejsce) w Narcyzie Szymanowskiego. Artystka stworzyła w tej miniaturze bardzo intymną i indywidualną przestrzeń, w którą z chęcią się zanurzyłam. Włoszczowska ma wielki dar plastycznego przekazywania swoich emocji i jestem pewna, że  wkrótce zrobi karierę!

Z wielką ciekawością czekałam na występ Richarda Lina (5 miejsce), któremu bardzo kibicowałam w tym konkursie. III i IV część Sonaty d-moll op. 108 Brahmsa to utwór-wizytówka dla tego skrzypka. Na jego przykładzie widać wszystkie pozytywne cechy artysty: szlachetne brzmienie, dojrzałość interpretacyjna, zdolności techniczne, a także dużą pokorę względem muzyki. Szczególnie podobała mi się trzecia część Sonaty, rozsmakowałam się w jego kantylenowych, długich frazach, a także w mocnych i budujących konflikt akordach środkowego ustępu. Dużym walorem występu Lina było także wyczucie stylistyczne utworu - zachował idealne proporcje między jego klasycznym a romantycznym charakterem.

Luke Hsu (4 miejsce) w dwóch utworach pozostawił po sobie mieszane uczucia. Legendę Wieniawskiego zagrał po prostu ładnie - z dużą prostotą, niespiesznie budując jej balladowy charakter, natomiast w Chińskim tamburynie Kreislera strasznie denerwował jego płaski dźwięk. A szkoda, bo pod względem technicznym ten skrzypek jest prawdziwym wirtuozem.

Sejii Okamoto (2 miejsce) niestety nie zaskoczył. Jego Koncert D-dur Brahmsa (I część) byłby interesujący, gdyby na scenie występował zupełnie sam. W tej kompozycji rolą orkiestry nie jest  zwykły akompaniament, a współtworzenie jej na równi z solistą - Okamoto nie potrafił słuchać grających obok muzyków. Pod względem technicznym świetnie poradził sobie z wszystkimi trudnościami utworu, natomiast miałam wrażenie, że kosztuje go to strasznie dużo wysiłku, przez co zabrzmiał bardzo ciężko i dołująco.

Bomsori Kim (ex aequo 2 miejsce) zagrała tego wieczoru po prostu rewelacyjnie! Jej interpretacja Koncertu a-moll (III i IV części) Szostakowicza była arcydziełem. Jako jedyna z występujących w pełni potrafiła podporządkować technikę wyższym ideom muzyki. Pięknie współgrała z orkiestrą, a także oddała charakter utworu, który został napisany w tak trudnej politycznie rzeczywistości Szostakowicza. Tragedia i pesymizm nie zabrzmiały jednak jak ekshibicjonistyczne wyznanie, a raczej jak bardzo osobista historia opowiedziana piękną frazą i dźwiękiem, stopniowo i konsekwentnie prowadząc do kulminacji.

Na koniec wystąpiła zwyciężczyni konkursu - Veriko Tchumburidze, zamykając wieczór Koncertem d-moll Wieniawskiego. Jest to dzieło, w którym pierwiastki wirtuozowskie są raczej na drugim planie względem lirycznego przekazu, który znajdziemy między nutami. Tchamburidze wykonała Koncert z właściwą sobie niepokornością, odnajdując w nim mimo wszystko wiele rozbuchanych emocji. Jej propozycja utworu Wieniawskiego (a raczej utworu Tchamburidze) jest bardzo intrygująca, osobista i na swój sposób genialna, jednak słuchając jej, czułam się, jakbym siedziała na zbyt wysoko powieszonej huśtawce. Było pięknie, zobaczyłam świat, którego z innego miejsca bym nie dostrzegła, jednak z tyłu głowy stale bałam się, że spadnę.

W historii muzyki jeszcze żadne jury nie potrafiło zadowolić wszystkich. Koncert laureatów był jednak okazją do głębszej refleksji nad ostatecznym werdyktem jury tegorocznego Konkursu. Siedmioro skrzypków zaprezentowało bardzo różny poziom, temperamenty, muzykalność i wrażliwość. Chociaż nie jestem zadowolona w stu procentach, jestem pewna, że tego dnia w Auli UAM znów narodziło się kilka znakomitych karier.

Aleksandra Bliźniuk

  • Koncert Laureatów XV Międzynarodowego Konkursu Skrzypcowego im. Henryka Wieniawskiego
  • Aula UAM
  • 23.10