Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

Wyobraźnia w formie

Artyści Vilniaus Teatras Lėlė spektaklem "Sandman" unaocznili poznańskiej publiczności potęgę ludzkiego umysłu i wyobraźni. Pokazali, jak piękne rzeczy człowiek jest w stanie stworzyć, ale też jak myślą potrafi sam siebie zniszczyć. Sięgnęli po liczącą ponad dwieście lat opowieść E.T.A. Hoffmanna i za pomocą animacji, tańca oraz muzyki oddali wielowarstwowość pierwowzoru, a przez pozbawienie historii słów spotęgowali niedopowiedzenia i zwiększyli możliwości interpretacyjne. 

. - grafika artykułu
fot. D. Matvejevas

Sceniczny "Sandman" to historia o Natanaelu , który z coraz większym trudem panuje nad swoimi lękami. Bohater opisuje swoje niepokoje, a list odczytuje jego ukochana Klara. Kobieta stara się mu pomóc. Wykazuje dużo troski i wyrozumiałości wobec Natanaela. Jednak ten coraz bardziej pogrąża się wyimaginowanym świecie. Za każdym razem, gdy spotyka handlarza Coppolę, widzi w nim tajemniczego Coppeliusa, osobę z dzieciństwa. Oddala się od ukochanej. Przeżywa zafascynowanie inną kobietą, Olimpią. Gdy udaje się mu ją zdobyć, to orientuje się, że jest ona maszyną.

Artyści w spektaklu formy zaprezentowali jednocześnie uniwersalną opowieść o szaleństwie. Nie trzeba znać literackiej historii, żeby na scenie zobaczyć impulsywnego, młodego człowieka, który w myślach obsesyjnie wraca do tych samych wydarzeń i osób, wyolbrzymia je, przeinacza, z coraz większym trudem odróżnia rzeczywistość od wytworów własnej wyobraźni. Bohater toczy nieustanną walkę ze sobą, balansuje między życiem a śmiercią.

Udręki ludzkiej duszy twórcy bardzo sugestywnie przedstawili dzięki zastosowaniu konwencji horroru i posłużeniu się maskami oraz lalkami-manekinami. Na scenie panuje mrok. Aktorów oświetla punktowe światło. Dynamiczna, niepokojąca muzyka, w której słychać tykanie zegarów, świszczący wiatr, ulewny deszcz, dyktuje szybką zmianę sekwencji, intensyfikuje rytm zdarzeń. Przemykają zgarbione postacie w czarnych płaszczach. Tancerze są zespoleni z sylwetkami lalek ludzkich rozmiarów, co daje efekt osaczania jednego bohatera przez drugiego. Czułość i lekkość kobiecych gestów dopełnia porywczość oraz zaborczość męskich ruchów. Liczne obrazy, gdy zza czyjegoś ramienia wychyla się straszna twarz i przybliża do szyi oraz głowy, a drapieżna dłoń próbuje chwycić sprawiając ból, przywodzą na myśl sceny ze starych czarno-białych filmów o Draculi. Postępujące wyobcowanie szalonego człowieka ukazano przez jego współistnienie z postaciami w maskach i manekinami, których wygląd w miarę rozwoju akcji staje się coraz bardziej groteskowy. Ból duszy przekłada się na zachowanie, postać rytmicznie powtarza te same ruchy niczym zaniepokojone, dzikie zwierzę uwięzione w klatce.

Ten spektakl to dla widzów nie tylko udzielające się odczucie smutku, cierpienia i strachu, ale też fascynacja estetyką formy i radość obserwacji precyzyjnej animacji. Na scenie nie ma animatorów i animantów. Artyści połowę swojego ciała oddają lalce i tak w ruchu rodzi się dwugłowa postać tancerz-manekin, szczególnie interesująca w scenach walk czy szamotaniny, bo nierozerwalna. Nie wiadomo, gdzie kończy się aktor a zaczyna forma. Scalone duety, to wymowny znak współistnienia świadomości i podświadomości, ja zewnętrznego i ja wewnętrznego. Niesamowite są momenty metamorfozy, kiedy na oczach widzów człowiek nagle, w ułamku sekundy, zmienia się w opętaną postać w masce, młodzieniec, za którego plecami czai się lęk, staje się malusieńki, a kobieta odwracając się tyłem przeistacza w mężczyznę. Nie brakuje zaskoczeń, jak w scenie, gdy artystka w niebieskim kostiumie podczas tańca z ukochanym zaczyna frunąć niczym kobieta z obrazu "Zakochani nad miastem" Marca Chagalla, lub w sekwencji, kiedy robi krok i spod długiej sukni zamiast bosej stopy wyłania się dłoń. Idealnym połączeniem muzyki i animacji jest scena finałowa, w której kobieta-maszyna wydaje dźwięk zegarowej kukułki.

To nie koniec, bo spektakl należy do tych, co na długo zostają w pamięci i ewoluują w wyobraźni. Artyści zapanowali nad lalkami, tańcem, muzyką, sceną, ale także nad pogodą. Widzowie opuścili salę i wyszli w mrok, wiatr, deszcz, gdzie przez ulice pospiesznie przemykały skulone postacie w długich płaszczach...

Maria Maczuga

  • "Sandman"
  • spektakl gościnny Vilniaus Teatras Lėlė (Litwa, Wilno)
  • Scena Wspólna
  • dla widzów 15+
  • 23.02