Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

Żywot poety poczciwego

- Kategoria szczerości jest mocno podejrzana. W literaturze szczególnie. Szczerze piszą tylko grafomani - mówił w czwartek na spotkaniu w klubie Dragon Wojciech Brzoska.

. - grafika artykułu
fot. Karolina Domańska (Fundacja Kultury Akademickiej)

Jest autorem siedmiu książek poetyckich, m.in. "Blisko coraz dalej" z 2000 roku, "Niebo nad Sosnowcem", "Sacro casco", "Przez judasza" oraz "Drugi koniec wszystkiego". Dwa lata temu nakładem WBPiCAK w Poznaniu ukazał się jego najnowszy tytuł. Płytotomik - bo tak nazwali go wydawcy, mieści wiersze zawarte w tytule "W każdym momencie, na przyjście i odejście" oraz ich muzyczne aranżacje na krążku "Słońce, lipa i mrówki", których współtwórcą jest Dominik Gawroński. - Wolę swoje wiersze prezentować z zespołem niż je czytać. To jest zupełnie inna energia. Słyszę wtedy melodię tych tekstów i rytm w jakim zostały napisane - mówił na spotkaniu Brzoska. - Nie wyobrażam sobie pisać wierszy do muzyki, bo nie jestem tekściarzem, tylko bywam poetą - zaznaczył.

Brzoska żartował, że częściej jednak niż "na poetę" czy "na muzyka", podrywa "na więzienie". I tym samym, choć na początku spotkania chciał wykręcić się od pytań na temat swojej pracy w Areszcie Śledczym w Katowicach, opowiedział o dzieleniu się swoją pasją z osadzonymi. Od ośmiu lat organizuje tam jako wychowawca do spraw kulturalno-oświatowych Ogólnopolski Konkurs Poetycki im. Jeana Geneta. - Takich konkursów jest sporo. Ale ten, który sam wymyśliłem osiem lat temu jest wyjątkowy. W jego jury zasiadają prawdziwi poeci. Takich, których sam czytam i cenię - opowiadał Brzoska.

Jego zdaniem poezji tej nie powinno nazywać się "więzienną", bo takie skatalogowanie wierszy "spycha je do celi". A osadzeni w swoich utworach wracają przede wszystkim do tego, co pamiętają sprzed sytuacji w jakiej znajdują się obecnie. Piszą głównie o dawnym życiu. Z doświadczeń Brzoski wynika też, że wiersze te są na dużo wyższym poziomie artystycznym niż utwory, które autor za wszelką cenę chciał zanurzyć w więziennej rzeczywistości. - Pewnego dnia, przeglądając "Odrę" zauważyłem wiersze jednego ze swoich podopiecznych. Wiedziałem, że są dobre, ale nie sądziłem, że aż tak - mówił z zadowoleniem o ich publikacji.

Poeta zachęca osadzonych do pisania, ale nie zapomina także o lekturze. Cieszy go, kiedy może polecić podopiecznemu jakiś tytuł albo kiedy ci nie kryją zadowolenia po spotkaniu ze znanymi pisarzami czy poetami, które dla nich zorganizował. - Dzielę się z nimi kawałkiem świata, który jest dla mnie ważny. Lubię to robić. I lubię patrzeć na ich reakcje - przyznał. A jak zachęcić do czytania i pisać tak, by chciano to robić? - Ważne jest pisanie językiem żywym. Językiem, który rezonuje - tłumaczył Brzoska. - Trzeba odrzucić kategorie rozumienia, bo ta jest bez sensu tak samo jak pytanie o to, co poeta miał na myśli?. Ważne jest to, czy ty się w tym wierszu odnajdujesz, czy cię to w ogóle obchodzi.

Brzoska poezję lubił od zawsze, bo jego zdaniem ta jest dużo bardziej pojemna od prozy. Sam pisze o rzeczach codziennych i zwyczajnych. - Kategoria szczerości nie jest kategorią literacką. Tym samym szczerze nie znaczy dobrze - stwierdził. - Pisanie to trochę odsłanianie siebie, ale też zasłanianie. Pisząc, robimy eksperyment na własnym ciele - dodał. Jego wiersze cechują także odniesienia do religii oraz ironia, która zdaniem autora jest po prostu efektem jego poczucia humoru. - Teraz piszę mniej ironicznie, bo rzadziej jeżdżę tramwajami. Rzadziej podsłuchuję rzeczywistość - mówił.

Zdradził na spotkaniu, że już niebawem wystąpi z nowym projektem - Brzoska i Marciniak. Ponadto - najprawdopodobniej już na wiosnę - ukaże się również jego ósma w karierze literata książka poetycka - "Jutro nic dla nas nie ma".

Monika Nawrocka-Leśnik

  • Z cyklu literuFKA: spotkanie z Wojciechem Brzoską
  • klub Dragon
  • 2.03