Kultura w Poznaniu

Rozmowy

opublikowano:

Ktoś musi pisać, by grać mógł ktoś

O "Bajkach dla wszystkich i dla nikogo" opowiadają Kuba Kapral* i Hubert Wińczyk**. Kolejna odsłona - w najbliższą niedzielę w Meskalinie.

. - grafika artykułu
Kuba Kapral i Hubert Wińczyk. Fot. materiały prasowe

Jak się poznaliście?

Kuba Kapral.: W Poznaniu wszyscy wszystkich znają, więc chyba znaliśmy się tak po prostu, od zawsze. A poważniej, spotkaliśmy się w Radiu Afera, gdzie swego czasu obaj coś tam grzebaliśmy w eterze.

Hubert Wińczyk: Nie jestem tego taki pewien. Wydaje mi się, że poznaliśmy się raczej w przestrzeni okołoteatralnej. Ja chyba wtedy współpracowałem z Teatrem Strefa Ciszy. Kuba działał z nimi wcześniej. Do dziś to środowisko się przenika.

"Bajki dla wszystkich i dla nikogo" to Wasza pierwsza wspólna realizacja?

K. K.: Nie. Robiłem kiedyś projekt zatytułowany Scena Eksperymentu Dźwiękowego, w ramach jednej z edycji swoje urinatorium dźwiękowe prezentował Hubert. Od dawna też robimy razem słuchowiska. "Ludzie gwoździe" czyli opowieść ze świata, w którym stal jest bardzo droga, a konie bardzo wielkie... "Aparat" - zwariowana historia pewnej staruszki, której aparat słuchowy zaczyna wyłapywać coraz dziwniejsze dźwięki, z coraz dziwniejszych okolic. "Bajki..." to nasza pierwsza wspólna sceniczna realizacja.

Tworzycie - wydaje się, związek idealny. I podział ról w tym przypadku również jest jasny. Jeden zajmuje się słowem, drugi dźwiękiem.

K. K.: Tak to już jest na tym świecie, ktoś musi pisać, by grać mógł ktoś... Każdy z nas zajmuje się swoim ulubionym żywiołem, moim jest słowo i gadanie, Huberta wszechświat dźwięków.

Bajka powstaje zawsze pierwsza?

K. K.: Tak, albowiem na początku była bajka.

Jak wygląda Wasza współpraca? Dostajesz Hubercie bajkę... i co dalej?

H. W.: Zwykle bywa tak, że Kuba wysyła mi gotową bajkę, a ja ją sobie czytam w domu i zaczynam kombinować. Zastanawiam się, jak zbudować atmosferę sytuacji, czy powinna być spokojna czy raczej dynamiczna. Potem przeszukuję archiwum moich nagrań terenowych, sprawdzam czy coś się nadaje. Bywa też tak, że spotykamy się na próbie i improwizuję na żywo do nowej bajki. Podaje jakieś rytmiczne uderzenie, a Kuba mówi czy jest ok. I jak nam się to fajnie gra, to zostaje. Ale później też pojawiają się nowe dźwięki. Niektóre bajki ewoluują i po którymś publicznym graniu wpadam na nowy pomysł - że np. na końcu powinien się pojawić helikopter, który nagrałem w 2010 roku.

Kiedy rejestrujesz dźwięki? Jesteś na to zawsze przygotowany?

H. W.: Z tym bywa różnie, ale ciągle jestem czujny. Jak akurat mam ze sobą niezbędny sprzęt, to oczywiście nagrywam dźwięk, który mnie zaciekawił. Nie szukam go specjalnie. Czasem też znajduję jakąś rzecz na ulicy, np. metalową obudowę. To taki obiekt dźwiękowy. Podnoszę ją wtedy i nagłaśniam w występach na żywo.

Kuba się nie wtrąca? Nie słyszy czasem swojej bajki inaczej?

H. W.: Kiedy gram koncerty to improwizuję i nie muszę niczego z nikim ustalać. Mam swoje przedmioty i korzystam z czego chcę. A z Kubą dyskutujemy. Pokazuję mu, co mam i co chciałbym wykorzystać. A on mówi, co mu się podoba bardziej, a co mniej. Nic jednak mi nie narzuca. Szukamy razem pomysłów. Próbujemy.

Malina Prześluga bohaterów swoich sztuk spotyka na ulicy. A Ty Kuba?

K. K.: A ja swoich spotykam w języku. Bo w języku jest wszystko. I wszyscy.

I jacy oni są? Masz swojego ulubieńca?

K. K.: Mam nadzieję, że są wyraziści. Kocham wszystkich, to w końcu moje dzieciaki.

H. W.: Ja w tej chwili też nie potrafię powiedzieć, że właśnie tę bajkę lubię najbardziej i tego bohatera. Bo lubię je chyba tak naprawdę wszystkie - tyle, że inaczej. Są takie bajki, które dają mi po prostu większą radość z grania. To bajki, w których mam więcej do zrobienia i mogę się w to wkręcić.

Znani jesteście z tego, że od lat prowadzicie z poznaniakami dialog - nie raz trudny, za pomocą sztuki. Czy "Bajki dla wszystkich..." powstały, bo źle się w Poznaniu, w Polsce dzieje?

K. K.: "Bajki..." są formą rozrywki. Specyficznej, to prawda, owszem, komentującej momentami rzeczywistość, ale jednak rozrywki. Stąd też pokazy odbywają się w miejscach mniej formalnych spotkań, w luźniejszej atmosferze. Chociaż, faktycznie, przy niektórych bajkach atmosfera tężeje.

H. W.: Potrzeba tworzenia tych bajek jest w nas. Dotykamy problemów, które nas interesują: czasem są radosne, a czasem smutne. Czasami jednak jest tak, że idę ulicą i coś zauważam. Mówię o tym oczywiście Kubie, a on albo to kupuje albo nie. Ostatnio np. wszędzie widziałem lombardy...

O czym opowiecie w niedzielę w Meskalinie?

K. K.: O kamieniu polnym, który chciał trafić na szczyt. O Muchotraktorze i Dziworybie. O Jaśniepanu. Dziewczynce, która schowała się do szafy. O chłopcu, którego wołano Bijo. I o Gęboniu, stworze bardzo zachłannym. I o paru innych interesujących postaciach z dziedziny szeroko pojętej fantasmagorii.

Taka bajka na dobranoc?

K. K.: Czy ta noc będzie dobra, to się okaże rano...

rozmawiała Monika Nawrocka-Leśnik

* Kuba Kapral - twórca teatralny, autor słuchowisk, bajkopisarz

** Hubert Wińczyk - artysta dźwiękowy, performer, improwizator, multinieinstrumentalista

  • Kapral/Wińczyk "Bajki dla wszystkich i dla nikogo"
  • klubokawiarnia Meskalina
  • 5.02, g. 19
  • bilety: 13 zł