Kultura w Poznaniu

Rozmowy

opublikowano:

Nie jestem rewolucjonistką

Rozmowa z Małgorzatą Kempą, nową dyrektor Estrady Poznańskiej.

. - grafika artykułu
Małgorzata Kempa, fot. UMP

Kim jest Małgorzata Kempa?

Jest kobietą i niepraktykującą prawniczką, która zdobywała doświadczenie zawodowe w wielu miejscach. Z jednej strony osobą kreatywną, z drugiej jednak poukładaną.

Co lubi?

Tak ogólnie, to lubi jeść.

No to klops, bo chciałam zapytać, czy przeniesie swoje zainteresowania i "miłostki" na płaszczyznę Estrady.

Mamy tutaj na dole przy Masztalarskiej restaurację, więc może niebawem... Ale tak zupełnie na poważnie, to tym, co mnie inspiruje i czym zajmowałam się przez długi czas, jest wzornictwo i design przestrzeni miejskiej. Ostatnie lata to realizacja projektu składającego się z działań teatralnych, muzycznych, wystawienniczych i praca nad powstaniem portalu kulturalnego.

Jaki ma Pani pomysł na Estradę?

Mój pomysł na Estradę opiera się na kilku filarach, bo to nietypowa instytucja artystyczna, której działalność jest poświęcona wielu dziedzinom sztuki. Mamy kino, scenę teatralną, działania muzyczne, sztuki wizualne, zarządzamy też ważnymi i dużymi przestrzeniami, jak Stary Rynek i plac Wolności. Organizujemy festiwale i sylwestra. To dość popowe i postmodernistyczne doświadczenie, przez co też trudne wyzwanie, które wymaga dobrego zespołu.

Czy chce Pani w związku z tym skoncentrować działalność Estrady na mniejszej liczbie dziedzin?

Na razie trudno mi o tym mówić, bo muszę wszystkie te dziedziny poznać nie tylko od strony odbiorcy. Na pewno jednak nie jestem za tym, żeby Estrada specjalizowała się w jednym rodzaju działalności, bo jej funkcja w jakiś sposób jest usługowa. Usługodawcami są sami mieszkańcy miasta. Chciałabym na pewno, co zaznaczyłam w swoim programie, wyjść z centrum do miejsc, gdzie tak naprawdę mieszkają ludzie, czyli na osiedla. Chciałabym to robić w porozumieniu z innymi instytucjami kultury. Moim celem jest to, żeby Estrada była instytucją, która potrafi współpracować i łączyć różne obszary działań. Myślę, że dzięki temu miasto staje się bardziej atrakcyjne.

Wyjście z centrum oznacza przeniesie znanych imprez na osiedla? Czy to może zupełnie nowe przedsięwzięcie?

Dopiero to omówimy, bo najpierw muszę poznać zespół. Nie chciałabym też nikomu od razu niczego narzucać. Proszę jednak zauważyć, że otwarcia wszystkich dużych festiwali odbywają się w ścisłym centrum. Oczywiście są też plenerowe koncerty, ale zawsze trzeba gdzieś pojechać, a ja chciałabym, żeby to koncert gdzieś pojechał. Chcę wyjść z kulturą do ludzi, którzy mieszkają na osiedlach, muszą odebrać dziecko z przedszkola i zrobić po drodze zakupy, bo to właśnie dzięki nim możemy wpisać się w nurt akupunktury miasta.

Oblężenie centrum to największa bolączka Estrady?

Bolączka w żadnym razie, nie można też mówić o oblężeniu, ale zmienia się trochę odbiór kultury i profil "wykluczonego z kultury". Przykładowo, oferta kulturalna dla seniorów jest coraz bogatsza, nieźle działa na przykład Centrum Inicjatyw Senioralnych, z którym chciałabym współpracować. Ale zapracowane, zajęte w ciągu dnia rodziny mało korzystają z tego, co znajduje się w ofercie kulturalnej miasta. Stąd pomysł na przeniesienie niektórych wydarzeń poza centrum.

Sylwestra również?

Sylwester na pewno się odbędzie, bo mieszkańcy na niego czekają. Mając tak ograniczony czas, nie będziemy eksperymentować kosztem widzów i na razie pozostaniemy w centrum. Zaprosiłam do współpracy przy projektach muzycznych Estrady Michała Wiraszkę, lidera zespołu Muchy, który będzie spiritus movens tegorocznego sylwestra, więc myślę, że będzie to coś ciekawego. Planujemy również nowy muzyczny program na przyszłe sezony.

Do wielu wydarzeń organizowanych przez Estradę poznaniacy już się przyzwyczaili. Myślę tu m.in. o Festiwalu Poznań Baroque czy Animatorze. Czy któreś z nich może zniknąć?

Na to pytanie nie mogę odpowiedzieć dziś. Na pewno są to wydarzenia, które są nie tylko rozpoznawalne, ale też zasługują na wsparcie i wzmacnianie swojej pozycji. Nie jestem jednak zwolenniczką tworzenia kolejnych festiwali. Niedawno brałam udział w ciekawej rozmowie na temat festiwalizacji życia kulturalnego i wynikało z niej jasno, że festiwal nie jest odpowiedzią na bolączki kulturalne miasta.

Czasem warto jednak zrobić coś nowego. Kooperacja trzech poznańskich kin studyjnych pod hasłem Nic się tu nie dzieje wypaliła.

To jak najbardziej ciekawa inicjatywa, zrobiona za naprawdę niewielkie pieniądze. Myślę, że warto ją kontynuować, ale upieram się przy tym, żeby nie nazywać wszystkiego festiwalem. Nic się tu nie dzieje reklamowane było jako chodzony maraton i ta forma się sprawdziła. Moim zdaniem trzeba się skupić na pracy organicznej i tej u podstaw, co znaczy, że nie produkujemy tylko festiwalu, który z definicji jest czymś odświętnym, tylko robimy coś codziennie.

Estrada kojarzona jest także ze Sceną na Piętrze, która ma swoich stałych widzów. Czeka ją zmiana repertuaru?

Aż prosi się, by Scena na Piętrze, przez swoje położenie, historię i ogromny potencjał, mogła pełnić różnorakie funkcje. Na pewno zagości na niej nowy program muzyczny. Chciałabym, żeby powróciły na nią tradycje słynnych kabaretów literackich, żeby stała się miejscem stand-upowym i takim, gdzie mogą odbywać się poetyckie slamy. Zależy mi na odświeżeniu jej wizerunku. Nie jestem jednak rewolucjonistką, co cały czas zaznaczam. Nie przyszłam zabić czegoś, co już funkcjonuje.

A co dziś dzieje się w Estradzie?

Na razie pracujemy nad dobrym podziałem zadań, od tego trzeba zacząć. Musimy dobrze wykorzystać potencjał zespołu. Kiedy wiedziałam już, że wygrałam konkurs, rozpoczęłam rozmowy z poznańskimi aktywistami i instytucjami pozarządowymi, z którymi chciałabym współpracować. Nie chcę nikogo wskazywać, ale zapewniam, że już niedługo będziemy ich widzom przedstawiać. Przygotowujemy też adwentowy jarmark, imprezę sylwestrową i spinamy zaplanowane wcześniej wydarzenia, które odbędą się do końca roku.

Czego życzyć Estradzie i jej nowej dyrektor?

Oczywiście pieniędzy na realizację programu. Ale tak naprawdę potrzeba nam jeszcze tego, by cały zespół pracował z entuzjazmem i żebyśmy mieli wsparcie od kolegów z innych instytucji. Bo chciałabym, żebyśmy byli taką kulturalną firmą, do której ludzie z pomysłami będą mogli po prostu przyjść i porozmawiać. 

rozmawiała Monika Nawrocka-Leśnik

Małgorzata Kempa z wykształcenia jest prawniczką. Pracowała jako szefowa działu strategii i koordynatorka projektów w agencji reklamowej. Pełniła także funkcję redaktorki w programie Szymon Majewski Show. Jako dyrektor wydawnicza wydawała magazyny "Vox Design" i "Re: design". Była felietonistką "Metropolu" i redaktorką filmowych dodatków do dwutygodnika "VIVA!". Przez ostatnie trzy lata pracowała w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Wielkopolskiego, kierując projektem promocyjnym Budzik kulturalny.