Kultura w Poznaniu

Varia

opublikowano:

KontenerART v. 4.0

Nadrzeczne (od czasu do czasu mobilne) centrum kultury otwiera 15. sezon działalności i znów się przemieszcza. Czwarty raz! O historii i przyszłości zbudowanej z morskich kontenerów przestrzeni opowiada fotografka, kostiumografka, aktywistka i animatorka kultury, Ewa Łowżył - współzałożycielka i pomysłodawczyni KontenerART.

. - grafika artykułu
Ewa i Zbyszek Łowżył, fot. Grzegorz Dembiński

KontenerART świętuje w tym roku swoje 15-lecie. Pamiętam Wasze początki na placu Wolności, gdy do powstania kontenerowej przestrzeni dla sztuki przekonywali z Wami m.in. Ewa Wycichowska, fotografik Kobas Laksa czy performerzy z Centrali Rybnej. Jak to się zaczęło?

KontenerART wyrósł z problemu, który do dziś w zasadzie nie został rozwiązany. Poznań jest świetnym miejscem do edukacji, bo przecież jest tu i Uniwersytet Artystyczny, i Uniwersytet im. Adama Mickiewicza. To kuźnie artystycznych i intelektualnych talentów. Ale młodzi po studiach często wpadają w pustkę i nie mają gdzie się realizować. To było też doświadczenie Zbyszka Łowżyła i moje. Przez jakiś czas tworzyliśmy w Zamku, gdzie powstało mnóstwo muzyki skomponowanej przez Zbyszka oraz moich projektów kostiumów do spektakli teatralnych. Potem zabrakło tam dla nas miejsca i przenieśliśmy pracownię do naszego komunalnego mieszkania. Wszystko się tam kotłowało. Nasze dzieci, Mieszko i Ida, były małe. W końcu powiedzieliśmy dość. Postanowiliśmy wynająć jakiś magazyn, miejsce do pracy, ale okazało się, że stawki dla artystów są po prostu komercyjne. Stwierdziliśmy, że jedyne, na co nas stać, to metalowa puszka. Zbyszek zaczął poszukiwania i na szczęście spotkaliśmy człowieka, który był tutaj lokalnym dyrektorem firmy kontenerowej i człowiekiem obytym w świecie. Od razu podjął temat. To była inspiracja. W dwa tygodnie postawiliśmy konstrukcję na placu Wolności. Ewa Wycichowska była w trakcie wieloletniej batalii o miejsce dla Polskiego Teatru Tańca, więc łatwo było jej zrozumieć nasze intencje. Dołączyli też inni, którzy zamieszkiwali w kontenerach na 24 godziny. Można było oglądać ich działania przez przeszklone szyby. Nie wiedzieliśmy jeszcze tak do końca, co robimy. Nie znaliśmy się na prozaicznych kwestiach, jak wywóz śmieci, zapewnienie toalet, podstawowych sprawach technicznych!

Ale po tej akcji o kontenerach zaczęło być głośno w Polsce.

Polska była jeszcze zanurzona w pokomunistycznym, opresyjnym postrzeganiu przestrzeni publicznej. Nic nie było wolno. Ludzie z fascynacją opowiadali, że w Berlinie można usiąść na trawniku. Więc to zagrało. Po nas powstała OFF Piotrkowska w Łodzi, Cud nad Wisłą, 100cznia Gdańsk czy Kontenery Kultury w Chorzowie. Miasta borykały się z umieraniem centrum. My ten plac Wolności chcieliśmy wówczas ożywić.

A okazało się, że ożywiliście rzekę...

Nie mogliśmy zostać na placu Wolności, więc Zbyszek Łowżył zaproponował Chwaliszewo. Ja byłam, jako poznanianka, mocno sceptyczna. Teren przyrzeczny to była wtedy zona zakazana. Nikt tam nie chodził, bo nie było bezpiecznie. Ale Zbigniew nie jest z Poznania i ma taką osobowość, że przekonał mnie, by zaryzykować. No i to był strzał w dziesiątkę. Oczywiście za tym szedł nasz ogromny wysiłek organizacyjny. Często siedzieliśmy tam od rana do nocy, by choćby po prostu posprzątać.

Ale jednocześnie zaczęła się tam realizować idea przestrzeni dla kultury, choć na Chwaliszewie byliście tylko dwa sezony.

Nawet się nie spodziewaliśmy takiego zainteresowania. Pojawiło się bardzo dużo różnych inicjatyw, które się do nas zgłaszały. Ale w Starym Korycie Warty w tym samym czasie wystartował festiwal Ethno Port, komuś przeszkadzały głośniejsze dźwięki. Było kilka elementów, które spowodowały, że musieliśmy się przenieść. Wtedy znowu Zbyszek wkroczył ze swoim optymizmem i trafiliśmy w miejsce, w którym byliśmy przez ostatnich 12 lat - na tyły Gazowni. Gdy patrzyliśmy wtedy na mapy Poznania w internecie, na tym terenie nie było nic - rozmyte piksele! Musieliśmy zaczynać od zera. Początek był mocno szorstki, ale złapaliśmy wiatr w żagle.

Niektórzy mówią, z czym się osobiście nie zgadzam, że dziś KontenerART to głównie miejsce letniej zabawy. Co ty na to?

Cóż. Jeśli w sezonie ktoś pojawi się raz w sobotni, gorący wieczór, może czasem odnieść takie wrażenie. Ale to mylny obraz. Jasne, mamy bar i część gastronomiczną, która pomaga nam utrzymać to przedsięwzięcie finansowo, ale przecież działamy też w ciągu dnia. Ludzie wpadają przed południem na kawę, spotkania, urządzają u nas niekomercyjne konferencje, korzystają z naszej infrastruktury do swoich rozmaitych realizacji społecznych, awangardowych, aktywistycznych. To miejsce rekreacyjne, ale odbywają się u nas różnego rodzaju warsztaty artystyczne, zapewniamy miejsce do pracy dla młodych studentów UAP, jest galeria sztuki, pracownia i profesjonalne studio muzyczne, miejsce działań teatralnych, performatywnych. Przez lata zrobiliśmy tu setki wydarzeń kulturalnych, wspieraliśmy i promowaliśmy wiele osób artystycznych i animujących kulturę. I zamierzamy to kontynuować.

Ale na przeszkodzie stanęła Wam kładka... lub mosty Berdychowskie, czyli przeprawa pieszo-rowerowa między centrum a Ostrowem Tumskim.

Tak. Okazało się, że KontenerART znalazł się na trasie kolizyjnej z tą kładką. Przyczółek mostu wypada dokładnie tam, gdzie byliśmy od 12 lat, więc znów musimy zmienić miejsce. Choć przesuwamy się na razie może o kilkadziesiąt metrów. Zajmujemy teren leżącego tuż obok boiska i plaży - przesuniemy się w stronę parkowego amfiteatru. Mamy nadzieję, że w tym roku będzie spokój, a później, gdy wjedzie ciężki sprzęt, zobaczymy, co dalej. Teraz na pewno zmieni się aranżacja przestrzeni. KontenerART będzie bardziej otwarty, bo znikną postawione ze względów bezpieczeństwa bramy. Ma to być bardziej plażowo-parkowa przestrzeń, którą zaprojektował student architektury, Mateusz Antończyk.

A co z kulturą?

Wracamy z Galerią Cargo, która znów będzie miejscem wystawienniczym. Przez ostatnie 2-3 lata ta przestrzeń działała jako pracownia dla młodych artystów sztuk wizualnych. Teraz będzie się nią opiekowała studentka kuratorstwa UAP, Zuza Szczepańska. Wkrótce dowiemy się, kto zagra na Demostacji. To cykl 12 koncertów debiutujących zespołów lub solistów, wyłonionych w konkursie. Artystów i artystek, którzy zaczynali na naszej scenie, jest już naprawdę sporo. Regularnie będą się też odbywać jam sessions, które prowadzi Mieszko Łowżył, w tym roku wraz z zaproszonymi rezydentami. To jest bardzo inkluzywna formuła, bo otwarta nie tylko dla zawodowych muzyków. Będą też inne koncerty. 21 kwietnia mamy w programie salsowy początek sezonu Latino spontan nights, czyli jedne z wielu warsztatów tanecznych. Planujemy organizację otwartych targów rzemiosła dla lokalnych osób twórczych i otwieramy strefę gier analogowych. Chcemy wrócić do zabaw na żywo - od planszówek po projektowany specjalnie dla nas tor do gry w kapsle, tą strefą zajmować się będzie Adi Kaniewski.

Brzmi świetnie. 15. sezon KontenerART otwieracie 14 kwietnia?

Tak. 14 kwietnia na scenie z mieszanką elektroniki, rapu i rave'u pojawi się u nas poznański duet Rat Kru. 15 kwietnia wystąpi natomiast królowa polskiego dancehallu, Marika. Program będzie aktualizowany na bieżąco, więc zapraszamy do śledzenia naszego profilu na Facebooku.

Rozmawiała Agnieszka Nawrocka

  • Otwarcie nowego sezonu na KontenerART
  • 14-16.04
  • wstęp wolny

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2023