Kultura w Poznaniu

Kultura Poznań - Wydarzenia Kulturalne, Informacje i Aktualności

opublikowano:

Z niewielką pomocą moich przyjaciół

Śląski projekt Sambor udowadnia przynajmniej dwie ważne rzeczy. Po pierwsze, zestawienie polskiego rocka z muzyką elektroniczną wcale nie musi być pomyłką. Po drugie, może i Polacy coraz rzadziej kupują płyty, ale do pomocy przy ich wydaniu są wyjątkowo chętni. Jak specyficzna więź łączy fanów z Samborem Kostrzewą? Sprawdzimy to w czwartkowy wieczór w KontenerART.

. - grafika artykułu
Sambor, fot. R. Kaźmierczak

Podobno najbardziej twórczy artysta to głodny artysta. Tak mówią słuchacze, krytycy, dziennikarze muzyczni... Trudno jednak sądzić, by twórcy rzeczywiście chcieli karmić się wyłącznie powietrzem we wnętrzu studia. O wiele częściej wspominają w rozmowach o chęci spełnienia tego odległego, wydawałoby się, że zupełnie nieosiągalnego marzenia, jakim jest mityczne "życie z muzyki". W Polsce to niewątpliwie wyzwanie. Plan B muszą mieć nawet ci, którzy wydają się nam na tyle popularni, by nie musieć martwić się o swój byt. Tymczasem nawet Król w niedawnym wywiadzie dla jednego z branżowych magazynów pozbawia młodych złudzeń. Stawianie na jedną kartę wydaje się być dla niego głupotą. Po lekturze jego wypowiedzi nasuwa się wniosek: dzieciaku, jeśli chcesz tu grać i przeżyć, to nie rzucaj od razu wszystkiego w diabły, a przede wszystkim zadbaj o swoje interesy. By nie obudzić się kiedyś z ręką w nocniku jak Robert Brylewski z ZAiKS-em.

Fani artystom, artyści fanom

Pod względem finansowym polskiemu rynkowi muzycznemu zawsze było daleko do ideału. Dlatego platformy crowdfundingowe to tym bardziej fajna, a przede wszystkim potrzebna rzecz. W końcu debiutanci często nie tylko muszą walczyć o przeżycie, ale o środki choćby na nagranie dema, a co dopiero pełnoprawnej płyty. Wtedy z pomocą mogą przyjść ludzie dobrej woli. Przykład zespołu Sambor pokazuje, że jest ich więcej niż można by sądzić. Niby stale spada sprzedaż płyt, niby coraz mniej wydajemy na kulturę, a jednak wciąż są osoby, które decydują się sięgnąć po portfel, by wspomóc artystę.

Sambor Kostrzewa jest nim przez duże A. Tyski wokalista i kompozytor debiutował za złotych czasów pamiętnego serwisu MySpace, którego użytkownicy szybko ocenili go jako jednego z ciekawszych głosów młodego pokolenia. Trudno było go zaszufladkować, jeszcze trudniej przewidzieć, w którym kierunku uda się ze swoją muzyką po wydaniu debiutanckiej płyty o jakże znaczącym w tym kontekście tytule "Yesterday is unknown".

Bruksizm kosztuje

Czujni miłośnicy polskiej sceny undergroundowej mieli nosa. Już na starcie odkryli w Kostrzewie wyjątkowy potencjał, dzięki czemu o młodym muzyku z Tych szybko zaczęły rozpisywać się coraz poważniejsze media. Nieszablonowa, ambitna elektronika połączona z rockowym, bardzo gustownym klimatem, zabrzmiała świeżo i obiecująco. Nie trzeba było długo czekać, aż Sambor stał się rozpoznawalny w całym kraju. Tysiące odsłon na YouTube przełożyły się na koncerty na wielkich festiwalach typu Open'er czy Spring Break.

To jednak wcale nie oznaczało końca problemów, z jakimi musi borykać się przeważająca część podziemia. Kostrzewa, wspólnie z grającym z nim Michałem Lipińskim, Krzysztofem Kuźnikiem i Adamem Cyzio, postanowił zwrócić się do fanów o pomoc w realizacji drugiego albumu. Odzew był błyskawiczny - zespół uzbierał środki na wydanie "Bruksizmu" w ciągu... kilkunastu godzin. Z pewnością będzie tak również teraz, kiedy grupa przymierza się do nagrania nowej EP-ki, najpewniej zbliżonej stylistycznie do melancholijnej twórczości Jamesa Blake'a i Kinga Krule'a. Można strzelać w ciemno, że po zaprezentowaniu jej na scenie KontenerART, datki znów zaczną spływać jak szalone...

Sebastian Gabryel

  • Sambor
  • KontenerART (ul. Ewangelicka)
  • 4.08, g. 20
  • wstęp wolny