Kultura w Poznaniu

Sztuka

opublikowano:

Niech żyje linia!

O kontrastach, nieuporządkowanych kompozycjach tworzących wewnętrzny sens i abstrakcji, która może być zgodą na rzeczywistość - Galeria Piekary zaprasza na wędrówkę po linearnym świecie Świeszewskiego.  

. - grafika artykułu
fot. Klaudia Strzyżewska

Motyle, tęcza, kolory, kościół św. Jana w Gdańsku i podróż do Włoch, która nigdy się nie odbyła - gdyby ta wyliczanka rozpoczynała grę skojarzeń, prawdopodobnie szybko rzucilibyśmy doskonale nam wszystkim znane hasło "obraza uczuć religijnych". Dziś nie będzie jednak politycznie, ale to właśnie ta kolorowa mikstura tęczy i wątków sakralnych pojawiła się w mojej głowie od razu po ujrzeniu na FB wydarzenia zachęcającego do wędrówki do Galerii Piekary, w której możemy oglądać dzieła sopockiego artysty, Macieja Świeszewskiego.  

Nazwisko to rezonuje w naszym polskim świecie sztuki na kilku poziomach. Po pierwsze - akademickim. Świeszewski studiował na Wydziale Malarstwa PWSSP w Gdańsku, w latach 1990-1993 pełnił funkcję dziekana Wydziału Malarstwa i Grafiki na tamtejszej Akademii Sztuk Pięknych i od lat prowadzi Katedrę Malarstwa, pozostając nierozerwanie związanym z gdańskim środowiskiem akademickim. Poziom drugi wynika niejako z pierwszego, a więc malarstwo. Niepokojące i surrealistyczne, abstrakcyjne, momentami oszałamiające barwną soczystością. Malarstwo na czele z Ostatnią wieczerzą, zdecydowanie największym i najbardziej znanym obrazem Świeszewskiego, na którym odnajdujemy wspomniane na początku motyle i kolory. Kolejny poziom owej "rezonacji" niejako odrywa się od poprzednich, bo wkracza w świat rysunku, który obezwładnia i często pozostaje ukryty pod warstwą kolorów i pociągnięć pędzla. Po wizycie w Galerii Piekary okazuje się jednak, że całkowicie niesłusznie.  

Wystawa Hortis Linearis już samą nazwą wprowadza nas w świat rysunku. Czy jest to podróż rozczarowująca? Nie ukrywam, przed przekroczeniem progu Galerii Piekary z nostalgią przywoływałam w myślach zajmujące prace z cyklu Ecce Homo i jeden z moich ulubionych obrazów artysty, czyli Metafizykę współczesności z lat 90. Wiedziałam, że za chwilę pochłonie mnie świat rysunku, wijących się linii i kresek, który jest nie tylko trudniejszy w percepcji, ale także pozostawia mało przestrzeni dla nas - widzów. To świat bardzo oszczędny we wskazówkach, przestrzeń, która rzadko odpowiada na nurtujące nas pytania. 

Szkice i rysunki często traktowane są jako prace mniej wartościowe, pełniące funkcję przystawki, która ma przygotować nas na danie główne, czyli malarstwo. Wszystko jednak zaczyna się od linii - jakkolwiek patetycznie by to nie brzmiało, to ona jest początkiem i końcem. Na przestrzeni wieków niejednokrotnie przekonaliśmy się o wartości rysunku, disegno, który w sztuce renesansu pełnił wyjątkową funkcję. Był nie tylko fundamentem sztuki, ale także elementem czerpiącym z "boskiej geometrii świata", jak pisze Beata Purc-Stępniak. Historyczka sztuki śledzi dzieje rysunku i przytacza słowa Leonardo da Vinci, który mawiał, że "granica rzeczy, czyli linia, jest sama w sobie niczym. Rozróżnia tylko co "jest" ciałem, a co nim "nie jest", oraz strony: wewnętrzną i zewnętrzną. Rysunek (...) łamie czasoprzestrzenne kontinuum. Linia nie jest czymś, co wykreowane: jest obecna w naturze, a zarazem zostaje stworzona przez człowieka, by zaznaczyć granicę, kontur."  

Rysunek zajmuje także szczególne miejsce w twórczości Świeszewskiego. Jest początkiem, podstawą, medium niezwykle dla malarza istotnym. Prace zebrane w Galerii Piekary to zaledwie wycinek, mały fragment rysunkowego świata artysty, który składa się z setek tysięcy postawionych kresek i wijących się linii. Zwiedzając wystawę Hortis Linearis niepewnie zaglądamy do tej krainy i staramy się odnaleźć w niej swoje miejsce. Nasz wzrok bezwładnie poddaje się przepływającym od ramy do ramy abstrakcyjnym liniom o różnej grubości. Rozpoznajemy znajome kształty, by za chwilę znów zatracić się w chaosie cięższych i lżejszych linii. Błądzimy wzrokiem po różnej wielkości rysunkach i gwaszach tracąc równowagę, wyzbywając się definicji tego, czemu się przyglądamy. Nie wiemy, na co patrzymy. Nieznane istoty? Myśli dnia codziennego utrwalone zbyt długą linią? Pole bitwy, na którym artysta próbuje rozwikłać problemy związane z kompozycją?  

Ukojenie znajdujemy w bardziej malarskich gestach widocznych na niektórych rysunkach, w rozlewającym się tuszu, który sprzeciwia się gęstości linii i pozwala na chwilę oddechu. Odpoczywamy przy gwaszu znajdującym się w centralnym punkcie Galerii i z ulgą pozwalamy naszemu wzrokowi odnajdywać znajome, choć momentami i tak niepokojące kształty.  

Podróż po kolejnych pracach Świeszewskiego jest jak linia płynnie prowadząca nas od początku do końca. Linia, która nie pozwala przerwać i przejmuje dowodzenie nad naszym wzrokiem, wikłając go w skomplikowane, nierzadko abstrakcyjne kompozycje. Zestawienia z jednej strony chaotyczne, z drugiej zaś uporządkowane według nieznanych nam reguł. Nie sposób uciec od prób zrozumienia i przeanalizowania obrazu, który widzimy. Co przedstawia? Czy przedstawia cokolwiek? Przedstawia czy dekonstruuje? Pytania pojawiają się jedno po drugim i prowadzą nas przez kręte ścieżki interpretacji, które nie mają końca.  

Prace sopockiego artysty osaczają, komplikują, niekiedy męczą. Są bezwzględne w swej nieoczywistości. Pokazują jednak sztukę w swej istocie - dają zgodę na niezrozumienie i nieporządek. Mogą być wszystkim, będąc równocześnie niczym i to wcale nie w pejoratywny sposób. Pochłaniają, nie dając niczego konkretnego w zamian. Świeszewski mówi, że "malarstwo abstrakcyjne jest zgodą na rzeczywistość". Po wizycie w hipnotyzującym, linearnym świecie artysty w istocie zastanawiam się, na ile abstrakcja - ta odbierana i darowana - pomaga nam w codzienności wydzielając kawałek czasoprzestrzeni na "bycie". 

Klaudia Strzyżewska

  • wystawa Macieja Świeszewskiego Hortis Linearis
  • otwarcie: 5.03
  • Galeria Piekary
  • czynna do 9.04 
  • wstęp wolny

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2021