Nie znaczy to oczywiście, że wystawy nie ocenię pod względem scenariusza ekspozycji czy aranżacji. Od tego zresztą zacznę. Bo czym właściwie jest Centrum Szyfrów Enigma, które mieści się w budynku o ciekawej historii i zmieniającej się przez lata funkcji? Osobiście z czasów studenckich pamiętam to miejsce jako cel pielgrzymek do dziekanatu ówczesnego Wydziału Historycznego Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza. Collegium Historicum UAM - tak się wówczas nazywało. Osobom ze starszego pokolenia miejsce to przypomina czasy, gdy mieściła się tutaj, działająca do 1989 roku, siedziba Komitetu Wojewódzkiego PZPR. A jeśli cofniemy się do czasów jeszcze dalszych, przeglądając starsze fotografie, trafimy na widoki uświadamiające nam, że stał tu niegdyś całkiem inny budynek. Był to gmach intendentury wojskowej, gdzie w latach 1930-1932 działała poznańska delegatura Biura Szyfrów Oddziału II Sztabu Głównego Wojska Polskiego. Miejsce więc idealne dla utworzenia placówki takiej jak Centrum Szyfrów Enigma.
Co ważne, jego twórcy o tej właśnie historii wspominają. Już na początku, rozpoczynając zwiedzanie z niezbędnym do tego audioprzewodnikiem, dowiadujemy się nieco o dziejach samej lokalizacji. Głos lektora zatrzymuje nas przy starych fotografiach. Wtedy też poznajemy najważniejsze osoby, które w dalszej części tej opowieści będą przewijać się niejednokrotnie. Nie od razu jednak narracja skupiona zostaje na Enigmie i wysiłkach Mariana Rejewskiego, Jerzego Różyckiego i Henryka Zygalskiego zmierzających do złamania jej szyfru. Nie zabrakło dużej porcji wiedzy z dziedziny kryptologii i wykorzystywania różnych sposobów utajniania informacji na przestrzeni wieków. Lektor co prawda towarzyszy nam w zwiedzaniu, jednak mamy dość dużą swobodę poruszania się po tej części ekspozycji i pozyskiwania informacji na własną rękę, przy równoczesnej możliwości eksperymentowania i rozwiązywania rozmaitych zadań na przygotowanych do tego celu stanowiskach.
Jest to zresztą cecha charakterystyczna Centrum Szyfrów Enigma - nie chodzi tylko o wchłonięcie jakiegoś zakresu wiedzy poprzez wysłuchanie lub przeczytanie rozproszonych w różnych miejscach informacji, ale naukę poprzez zabawę i wysilenie szarych komórek w trakcie rozwiązywania łamigłówek. Wcielamy się tu niejako w rolę adeptów wymagającego kursu dla przyszłych kryptologów. Uspokajam jednak - nie są to zadania obowiązkowe. Wybór należy do zwiedzającego. Nikt nie narzuca nam określonych ścieżek zwiedzania - decyzji na temat tego, co czytamy, co testujemy i robimy, dokonujemy na bieżąco, zatrzymując się tam, gdzie znajduje się coś, co akurat w danym momencie wydaje nam się szczególnie pociągające i zwyczajnie ciekawe. Jest to ogromny plus. Śmiało można powiedzieć, że Centrum otwarte jest dla szerokiego grona odbiorców o różnych zainteresowaniach i oczekiwaniach.
Dla tych, którzy szukają sposobu na aktywne spędzenie czasu i mają go dużo, a równocześnie spragnieni są umysłowych gier i zabaw - jest to miejsce idealne. Dla tych, którzy nie czują się zbyt pewnie w obliczu tego rodzaju zadań - również. Przyznam, że tym razem zwiedziłam ekspozycję z pominięciem aktywnego uczestnictwa w testowaniu swojej sprawności intelektualnej w zaproponowany przez autorów ekspozycji sposób, skupiając swoją uwagę na pozyskaniu wiedzy poprzez inne dostępne materiały, m.in. świetnie przygotowane filmy, w których aktorzy wcielają się w rolę autentycznych bohaterów historii. Nie sposób nie zauważyć bardzo dobrze przygotowanej aranżacji, która tworzy to, czego dziś często w różnych odwiedzanych miejscach szukamy, a co nazywamy "klimatem". Jest to określenie - nomen omen - enigmatyczne, jednak każdy zdaje się wiedzieć, co właściwie oznacza.
W przeciwieństwie do zasad panujących w muzeach, tutaj jesteśmy wręcz zachęcani do tego, by dotykać, siadać przy biurkach, poczuć się niemalże bohaterem opowieści. Nikt nas nie tropi, pilnując, byśmy nie dotykali eksponatów, bo w gruncie rzeczy jest ich niewiele. A te, które są - zostały w odpowiedni sposób zabezpieczone przed widzami, których nadmierne zainteresowanie mogłoby w jakiś sposób im zaszkodzić. Możemy więc usiąść w odwzorowanej sali wykładowej lub poczuć specyficzną, klaustrofobiczną atmosferę panującą na pokładzie okrętu podwodnego. Jeśli ktoś szuka takich wrażeń - w Centrum Szyfrów Enigma znajdzie je.
CSE jest też przykładem miejsca dobrze przygotowanego do goszczenia osób z różnymi szczególnymi potrzebami, w tym osób z niepełnosprawnościami. Wnętrze jest dobrze oznakowane, a pomoce ułatwiające poruszanie dostępne. Materiały filmowe przetłumaczono na język migowy, a w różnych częściach wystawy są ławki i krzesła, na których można usiąść, by w czasie zwiedzania zrobić sobie przerwę. Multimedia nie przerażają - korzystanie z nich jest intuicyjne i proste. Przed wejściem na wystawę każdy zwiedzający instruowany jest, jak korzystać z audioprzewodnika. Z pewnością włożono tu wiele wysiłku, by sprostać potrzebom rozmaitych grup odbiorców.
Przy tych wszystkich efektownych elementach i przekonaniu, że Centrum Szyfrów jest wyśmienitą bazą dydaktyczną o bardzo dużym potencjalne, nie mogę nie wspomnieć o szalenie ważnym fakcie, właściwie najważniejszym, a mianowicie o tym, że wypełnia ono pewną narracyjną lukę. Opowiada o tych wątkach z historii Poznania, które dla wielu osób mogły być dotychczas mało lub zupełnie nieznane. Co więcej - uwypukla je nie tylko na tle historii Polski, ale też na tle historii powszechnej. W obliczu faktu, że polscy kryptolodzy, z których wiedzy i umiejętności podczas II wojny światowej tak ochoczo korzystano i którzy przyczynili się do ocalenia wielu istnień ludzkich, a zostali zapomniani przez świat, Centrum Szyfrów Enigma było i jest po prostu potrzebne.
Justyna Żarczyńska
- Centrum Szyfrów Enigma
- ul. Święty Marcin 78
- wt.-pt. g. 9-18, sob.-niedz. g. 10-19
- bilety: 15-40 zł
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2021